niedziela, 28 października 2012

Tak jak w kinie-prolog

Tydzień mnie tu nie było, bo czytam. Czytam cudowną, pachnącą nowością książkę. Chociaż lubię te pachnące starością ;), jednak ta ma za to treść dotyczącą minionych lat. "Eugeniusz Bodo -Już taki jestem zimny drań" taki jest tytuł książki Ryszarda Wolańskiego. Niestety książka nie jest moją własnością, tylko państwową, bo z biblioteki. Bardzo bym chciała ją mieć, ale kosztuje ponad pięćdziesiąt złotych- dla mnie na obecną chwilę to dużo, więc na razie się wstrzymuję. Jak skończę czytać to oczywiście postaram się zamieścić recenzję. Być może wpisów zainspirowanych książką powstanie więcej. 

Dziś zamieszczę fragment prologu z rozdziału drugiego:

"Kariera artysty jest podobna karierze kurtyzany:
Najpierw dla własnej przyjemności, później
 dla przyjemności innych, a w końcu dla pieniędzy.
Achard

"Zgiełk. Gwałtowne ruchy. Krzyki. Uderzenia młotów. Zgrzytanie pił. Głośne nawoływania. Czasem urywek muzyki. Przeraźliwe gwizdy. Ciężkie stąpania robotników. Zapach farb. Ogrom atelier filmowe. (...) Reżyser mówi -scena 237! Wszyscy czytali scenariusz? Dobra jest. Prędzej! Próba. Operator!!! Panie operatorze zechce pan łaskawie przyjrzeć się, wszak i panu zależy, aby całość wypadła dobrze. Dyrygent grać, grać! Proszę coś nastrojowego. Tak, dobrze"  

Takie było i jest tradycyjne kino. Rwetes krzątanina. Zgiełk czyniony przez ekipy budujące scenografię, przez dekoratorów, tapicerów i stolarzy. Natrętny głos reżysera i jego asystentów, wzywający do prób i nagrań. Trema aktorów, duble ujęć i epizodów. Tylko na ekranie panowała cisza. Do czasu. Wreszcie wielki niemowa przemówił. Wtedy każdy następny rok przynosił nowe wynalazki, adaptowane ochoczo przez film. 

Taśmę filmową zastąpił dzisiaj zapis elektroniczny. Pracę licznych ekip technicznych wyręczać zaczął komputer. Po drugiej stronie ekranu też zaroiło się od nowinek. Żeby obejrzeć najnowszy obraz, nie trzeba nawet wychodzić z domu. Ulubiony fotel i kapcie, zamiast biletu telewizor, pilot i odpowiedni abonament i już oglądamy kolejną premierę. Tylko zapodziała się gdzieś romantyka. Dzisiejsze multikina zastępują, jak sama nazwa wskazuje, kilkanaście kin naraz, ale zamiast celuloidu roznosi się w nich zapach prażonej kukurydzy. 

Tylko małe iluzjony, oby trwały wiecznie, cieszą się dawną sławą, sławą nieprzemijających dialogów, gestów, refrenów i twarzy. Zanim tam zaglądniesz, Drogi Czytelniku, przypomnij sobie, kiedy i gdzie mogłeś widzieć człowieka o "stu twarzach", jednego z najpopularniejszych aktorów tamtych czasów- Eugeniusza Bodo...  "

   Niezaprzeczalna, trochę dla mnie bolesna prawda tkwi w tych paru słowach. Być może to źle, nie wiem, ale taka już jestem, ponieważ żal mi tego, że coś się kończy, coś się zaczyna. To "nowe" nie zawsze mi odpowiada i w takich przypadkach mam minę jak wyżej Bodo na okładce "Kina" ;) 
 Tylko zapodziała się gdzieś romantyka. Właśnie. Żal mi, po prostu tego co minęło i już nigdy nie wróci...

niedziela, 21 października 2012

Kraj Pól...




Poniżej, tylko wybrane komentarze pod pewnym artykułem- a jest ich ponad dwieście. Artykuł co prawda jest sprzed dwóch lat, jednak myślę, że temat aktualny. Lubię czytać komentarze, ponieważ często są uzupełnieniem artykułu lub nawet dowiaduję się z nich czegoś nowego. Wydaje mi się, że te są interesujące i Was też mogą zaciekawić. Ile jest ludzi na świecie tyle opinii, odczuć i przekonań, niektóre  po części się nakładają, inne całkowicie różnią. A jaka jest prawda? Prawda, jak to mówią, zawsze leży pośrodku...

Fragment artykułu:
"„Większość polskiej ziemi należy do wielkich magnatów” – w XVII wiecznym tonie pisze autor, choć pamiętać należy, że przedwojenna reforma rolna, która m.in. zakładała wykup ziem od obszarników i parcelację jej, faktycznie nie została w pełni zrealizowana. „Wielu wieśniaków nigdy nie ogląda mięsa, chleba, mleka, żyje tylko na ziemniakach. Rosnąca rzesza bezrolnych chłopów zaludnia miejskie slumsy albo zastanawia się nad rewolucją”. Rząd, czytamy w artykule, pragnie za ich pomocą zindustrializować Polskę, popiera więc przenoszenie się chłopów do miast, ale „miasta są prawie całkowicie zmonopolizowane przez 3 miliony polskich Żydów”. „Obecny antysemityzm w Polsce, kraju o tradycji tolerancji dla  Żydów, ma raczej ekonomiczne, niż rasowe oblicze. 
„Bogacze siedzą w  wyniosłych ławach w kościołach katolickich, wracają do swoich wspaniałych domów eleganckimi samochodami, które do połowy kół zanurzone są w błocie” ..."

Wybrane komentarze:





















   Najważniejsze to to, by być świadomym swej narodowej przeszłości i historii oraz tego w jakim kraju żyjemy i jakiej przyszłości oczekujemy...

   Jeśli zaciekawiły Was komentarze i chcecie dowiedzieć się pod jakim artykułem rozgorzała tak  gorąca dyskusja, podaję link:

Reportaż z międzywojennej Polski(kliknij na tytuł)




wtorek, 16 października 2012

Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków 1937

Wytwórnia Disneya, jest jedną z największych i najbardziej znanych wytwórni w Hollywood. Powstała 16 października 1923 roku, czyli  dokładnie 89 lat temu. Zapewne wielu z Was, jeśli nie wszyscy, oglądało choć jedną bajkę, którą ta wytwórnia wyprodukowała. Pierwszą pełnometrażową, animowaną produkcją stał się film "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". Nad filmem pracowało ponad 750 artystów plastyków. Wykonali oni około milion rysunków, ale w filmie wykorzystano "tylko" 250 000 z nich. Praca nad filmem trwała trzy lata, jednak opłacało się, ponieważ film został wyróżniony Oscarem oraz okazał się jedną z najbardziej dochodowych produkcji. Scenariusz oparty jest na baśni braci Grimm. 


    Wersja polskojęzyczna została prawdopodobnie, nagrana na przełomie lat 1937/38. Niestety, dokumenty z pełną obsadą osób, które pracowały przy produkcji, zaginęły podczas wojny. Pomocni okazali się internauci, biografowie i eksperci od kina międzywojennego. I dzięki nim sporządzono pełną listę twórców dubbingu lat trzydziestych. W 2009 roku powstał nowy dubbing, ale wydaje mi się, że większą wartość ma jednak ten przedwojenny.

  Fabuły bajki, chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Hmm, mimo tego faktu, skoro zaczęłam już temat, to jednak jakiś opis wypadałoby zamieścić... 


  W pierwszej scenie tej niezwykłej bajki, widzimy królewnę podczas  pracy, myjącą schody. Jako bardzo nietypowa królewna, ubrana jest dosyć skromnie. Powiedziałabym, że nawet trochę zaniedbana jest, ma na sobie bowiem zużytą już nieco sukienkę. Zajęcie, które wykonuje, nie jest jednak dla niej jakoś bardzo niewdzięczne, ponieważ tańczy przy tym i śpiewa. Wtóruje jej piękny królewicz. Chyba zakochani są w sobie. 

Zła Królowa, strasznie zazdrosna o urodę Śnieżki, postanawia pozbyć się królewny. W tym celu wysyła sługę, by wyprowadził urodną dziewczynę do lasu, gdzie ma ją zabić i na dodatek jeszcze wyciąć jej serce, by je przynieść królowej jako dowód popełnionej zbrodni. Jednak zabójca, wcale nie chce być zabójcą, więc w przypływie szacunku i litości puszcza nieszczęsne dziewczę wolno. Królewna biegnie w ciemną noc przez straszny las. Po pewnym czasie pada zmęczona. Budzi się wczesnym rankiem, i podejmuje się dalszej wędrówki. Po krótkim czasie natrafia na malutki domek, który w porywie dobrego serduszka, postanawia doprowadzić do porządku. Początkowa sielanka zamienia się w koszmar. Królewna w najgorszych snach nawet nie podejrzewa, że w domku, w którym mieszka siedmiu całkiem sympatycznych krasnali,  spotka ją chwilowa śmierć... 


  Tak, piękna czy pracowita i zaradna (niekoniecznie dwa w jednym) dziewczyna nigdy nie miała lekko. Jak nie dokuczały jej inne zazdrosne starsze lub młodsze przedstawicielki tej samej płci, to brzydsza płeć(sorry) miała (i ma) korzyść z tego kiedy ta chwyta za miotłę. Ponieważ Śnieżka, jak to prawdziwa kobieta z krwi i kości, postanawia opuszczonym, samotnym facetom dopomóc w sprzątaniu. Oni właściwie nie mają o tej czynności bladego pojęcia. I znów słyszymy śpiew, widzimy uroczy uśmiech i wesoły taniec. Królewnie, mimo, że nie wie z kim ma do czynienia, wydaje się, że jak posprząta to nieznani mieszkańcy -po ocenie sytuacji, prawdopodobnie płci męskiej- pozwolą jej zostać. Nie spodziewa się, że będą mocno zaskoczeni a nawet silnie przestraszeni widokiem czystej kuchni: "Ooo, zlew cały jest czysty, to jakaś brudna sprawa..."

   Już w przedwojennej bajce widzimy wyraźny przekaz, szczęśliwej spełnionej kobiety w roli ostoi domu i opiekunki mężczyzny. Przecież, oni w ogóle sobie bez kobiety po prostu nie radzą. A tu, jak ślepej kurze ziarno, trafia się takim zwykłym krasnalom, niesamowicie zaradna dziewczyna- wreszcie chłopaki mają co jeść, są zadbani, umyci i mydłem pachnący. W zamian za metamorfozę życia, wspaniałomyślnie i po dżentelmeńsku, oddają królewnie swoją sypialnię i obiecują bezpieczeństwo. Jednak nie mogą  zagwarantować jej bezpieczeństwa kiedy są w pracy, a ona w tym czasie przebywa sama w domu. Nieostrożna Śnieżka łapie się w pułapkę Królowej i umiera.


   Mija jesień, zima. Nastaje wiosna. Wreszcie, pojawia się lekko spóźniony książę. I co robi? Po prostu całuje. Tym jednym, słodkim uczynkiem sprawia, że cała intryga złej wiedźmy, odchodzi w nicość. Jaki morał wynika dla mnie z tej bajki: Jeśli przez złośliwe uczynki zazdrosnej, nieco starszej kobiety, jesteś prawie martwa- to tylko mężczyzna jest w stanie cię ocalić i wybudzić z sennego letargu. I wcale nie musi się zbytnio wysilać. Właściwie wystarczy po prostu, że jest...

Niestety, powiem, że takie rzeczy tylko w bajkach... ;)

    I na koniec cytat z filmu:
-Jest przecudna, śliczna jak anioł!
-Anioł?! To jest kobieta, a one wszystkie są podłe!

I cały trud na nic. A swoją drogą, skąd leśny krasnoludek o znaczącym imieniu, Gburek, takie rzeczy wie... ale to już inna bajka ;)

 Podsumowując, powiem, że naprawdę doceniam i szanuję pracę nad filmem, więc moja ocena za całokształt (muzyka, piękne ujęcia, śmieszne dialogi itp.)  to 5/5

  Przy okazji, polecam Wam również jedną z nowszych bajek wytwórni Disneya, pod tytułem "Zaplątani". Naprawdę warto zobaczyć dynamiczną Roszpunkę, biegająca po okolicy z obronną patelnią. Byłam na bajce w kinie i miałam szczęście wygrać w konkursie na Filmwebie płytę DVD z filmem. Fragment mojej wyróżnionej wypowiedzi niech będzie polecającą recenzję: "Uśmialiśmy się, aż mnie brzuch bolał, poza tym romantyczny wątek fajny, efekty 3D, muzyka.. i super, że to Julia Kamińska była głosem Roszpunki, bo bardzo ją lubię. Całość genialna po prostu. Czułam się po tym filmie bardzo optymistycznie, bardzo happy i w ogóle. I nie ważne, że mały rozsypał pół wiadra kukurydzy prażonej pod fotelami, nie ważne, że uciekliśmy w popłochu z kina... ważne, że byliśmy tam razem..." ;)  
      
                                                                                  
*** źródła: wstęp z wikipedii, reszta moja i gify są także mojej skromnej produkcji

niedziela, 14 października 2012

Zapomniani bohaterowie...


Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości.
                  Józef Piłsudski

   Natrafiłam w necie na dwa, świetne utwory, wspominające o bohaterstwie polskich żołnierzy podczas II wojny światowej. Skomponował je i wykonywał szwedzki zespół  Sabaton. Powiem, że  słowa tych piosenek, ich przekaz, mocno mnie wzruszyły. Do łez.

                            Fragment tekstu (z teledysku- w necie różne tłumaczenia są):
"40:1"  Sabaton
Chrzest w boju, jeden na czterdziestu
Cisza przed burzą, a wnet rozkaz zabrzmi nam,
że garstka nas pójdzie w ten bój,
jak sam przeciw sforze psów...

Chrzest w boju, jeden na czterdziestu,

sercem Spartanie, śmierć i chwała,
żołnierze Polski, męstwa to wzór[...]
                                                         "40:1" Sabaton
                                     


Zespół Sabaton na swojej internetowej stronie, poprosił fanów o wybór tematu do kolejnego utworu. Otrzymali mnóstwo maili od fanów z Polski. Do teledysku "Uprising", w którym poruszany jest temat Powstania Warszawskiego, zaangażowano polskich aktorów. Między innymi, Mateusza Damięckiego i Monikę Buchowiec oraz około 120 statystów, którzy przez dwa dni pracowali przy inscenizacji walk powstańczych na terenie zakładów Norblina. Mateusz Damięcki wcielił się w postać polskiego oficera walczącego na barykadach Warszawy, Monika Buchowiec w sanitariuszkę, a szwedzki aktor Peter Stormare w generała SS, Ericha von dem Bach-Zalewskiego. "To wspaniałe, że zespół rockowy zajmuje się tak delikatnym tematem i ostrzega młodych ludzi przed złem. Ze złem trzeba walczyć grając dobry rock'n'roll" powiedział Peter Stormare.

-Obydwa teledyski -"40:1" i "Uprising"- wyreżyserował Jacek Raginis.
-Największy belgijski webzine, Ashladan uznał klip "Uprising", za Najlepszy Teledysk Metalowy 2010 roku.
-Polska publiczność bez wątpienia jest jedną z najlepszych na świecie -powiedział wokalista zespołu Sabaton, Joakim Brodén.


                                     Fragment tekstu:
Powstanie ( Uprising)
Warszawo, powstań!
Czy pamiętasz, kiedy naziści zajęli Polskę?
rok 1939 sojusznicy odwrócili się
z podziemi narastał nadziei szept
miasto w rozpaczy
ale nigdy nie straciło wiary
kobiety, mężczyźni i dzieci
walczyli i ginęli razem[...]                       "Uprising" Sabaton
                                             

Zwróciłam uwagę na komentarze niektórych, mówiące o tym, że raczej tylko zagranicą widzą i doceniają wyjątkowość Polaków. A sami Polacy zatracają swą polskość i wstydzą się jej- po prostu w ogóle nie chcą pamiętać. Patriotyzm, odwaga i heroiczna walka o wolność, to dla nich zapomniana historia.

 I cóż, faktycznie nie natrafiłam na promowanie tego typu zachowań, ani w szkole ani w popularnych mediach. Odpowiednią ku temu postawę można ukształtować, jednak ważne, by robić to od najmłodszych lat. A nasz system edukacyjny od powojennych dziesięcioleci,  jest jaki jest, więc bierna postawa w tym względzie przechodzi z pokolenia na pokolenie.

 Niektóre, ziarenka przeciskają się między palcami ze ściśniętej garści, i wołają do tych, którzy w tej garści zostali... 
i ja usłyszałam to wołanie...

  Pomysł na wpis, jest wynikiem poszukiwań mojej córki- ponieważ jak przysłowie mówi, jeśli szukasz to i znajdziesz. Moje dziecko postanowiło za wszelką cenę udowodnić mi to, że w Polsce, przez polskich artystów, też tworzona jest podobna muzyka. Jeszcze tego samego dnia, znalazła kilka utworów oraz zapytała się o nie na forum. Poniżej zamieszczam trzy. Każdy wyjątkowy, bo w innym rodzaju muzyki. Pierwszy utwór jest chyba w stylu harcerskim, drugi rockowy, i trzeci to rap. 
Mi podobają się wszystkie...

Fragment tekstu:
Akcja pod Arsenałem- Gdzie jesteście...? Rudy, Alku, Zośko!
 O czym marzyłeś druhu młody depcząc stopami granie Tatr? 
Jakie marzenia i przygody wyśpiewał Ci tatrzański wiatr? 
Jak piłeś radość kroplą rosy, jak ogarniałeś sercem świat? 
Jak na przyszłe swoje losy rzuciłeś czynu trwały ślad? 
 Gdzie jesteście
Rudy, Alku, Zośko? 
Gdzie jesteście?
Gdzie Twe dzieci, Polsko? [...]
                                           
                                       Gdzie jesteście...? Rudy, Alku, Zośko!


                                      Fragment tekstu:
Forteca- Bagnet na broń
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi, Bagnet na broń![...]

                                                     Forteca-Bagnet na broń

                                                Fragment tekstu:
Hemp Gru - Zapomniani Bohaterowie.
Dziś powiemy o tych, o których się milczy,
i jeśli jak my naprawdę masz apetyt wilczy,
jeśli kochasz kraj z którego pochodzisz,
nie jest Ci obojętne gdzie twe dziecko się urodzi.
Jesteś dumny z języka w którym będzie mówić,
złóż z nami hołd, dla tych wszystkich ludzi,
prosta zasada, Bóg, Honor, Ojczyzna [...]
Młodzi myślą, że wszystko im dano
zapomnieli ile krwi tu przelano...

                                         Hemp Gru- Zapomniani bohaterowie          


     Nie dopuszczajmy swoją postawą do tego, by powstawały tego typu demotywatory:

Za niecały miesiąc, 11 listopada, pamiętajmy o wywieszeniu flagi i szanujmy Polskę, jej historię i tradycję, niezależnie od tego, jak i gdzie aktualnie musimy żyć...


źródła: se.pl/rozrywka, filmstudio.com,

wtorek, 9 października 2012

Piętro wyżej 1937

Eugeniusz Bodo i Helena Grossówna
"Wciąż, co dnia, używam gdzie się da i trzymam się zasady która brzmi: jeżeli kochać, to dzień lub dwa, bo człowiek przyjemność ma, gdy dzisiaj ta, a jutro tamta. Co dziś użyję to wiem, że mam. Co dziś wypije to wiem, że sam. Na razie brać, brać co się da. Za parę lat, kto wie, co spotka jeszcze mnie"... 

Takie słowa w filmie, wyśpiewywał na wesoło Eugeniusz Bodo- gdyby wiedział jak bardzo prorocze okażą się, w jego przypadku, te ostatnie słowa. Tragiczne losy aktora opisałam parę miesięcy temu:  Tajemnica śmierci Eugeniusza Bodo.(kliknij)

"Umówiłem się z nią na dziewiątą, tak mi do niej tęskno już. Zaraz wezmę od szefa a conto, kupię jej bukiecik róż. Potem kino, cukiernia i spacer w księżycową, jasną noc"...

"Sex appeal, to nasza broń kobieca, Sex appeal, to coś co was podnieca. Wdzięk, styl, charm, szyk, tym was zdobywamy w mig"...


To fragmenty dwóch piosenek, które również śpiewa Eugeniusz Bodo i można je usłyszeć w filmie. Zapewne większość z Was je zna. A kto napisał słowa? Emanuel Schlechter, wybitny artysta, którego dokładnej daty, ani miejsca śmierci, nikt nie zna.

Trzy osoby występujące w filmie "Piętro wyżej" straciły życie w tragicznych okolicznościach, podczas wojny. Oprócz wymienionych, Eugeniusza Bodo i Emanuela Schlechtera, jeszcze Józef Orwid. Aktor ten, genialnie wcielił się w szewca Wirgiliusza Kopytkiewicza w  filmie Ja tu rządzę. Był to ostatni film, przy którym pracował.
                                                                 *
   Opis filmu:
      W pewnej kamienicy mieszka dwóch panów o nazwisku Pączek: Przystojny młodzieniec, spiker radiowy, Henryk Pączek (Eugeniusz Bodo), stacjonuje nad nieco starszym Hipolitem Pączkiem (Józef Orwid) od którego wynajmuje mieszkanie. Hipolit Pączek jest właścicielem kamienicy. Na jego nieszczęście, Henryk Pączek płaci na złość jemu, regularnie czynsz, w związku z czym, starszy pan nie ma pretekstu, by go wyrzucić z mieszkania. Od lat się nienawidzą i oskarżają o zakłócanie ciszy. Wydaje się, że niemożliwa jest zgoda między tymi dwoma panami. Jednak cuda się zdarzają. Takim cudem okazuje się być piękna bratanica Hipolita Pączka, Lodzia Pączkówna (Helena Grossówna). 


   Młody Pączek pewnej nocy powraca do domu z gęsią pod pachą, pijany w sztok i zastaje w nim tajemniczą nieznajomą. Jak się tam znalazła? Zapewne się domyślacie- dziewczyna najzwyczajniej w świecie, pomyliła mieszkania. Chciała zakwaterować się u stryjka, Hipolita Pączka. Przez dziwne zrządzenie losu, zmuszona jest jednak spędzić tę noc w mieszkaniu Henryka. Osobno, rzecz jasna. Ona śpi w jego łóżku, a on w wannie. Niestety, Lodzia po cichu opuszcza mieszkanie, a zakręcony Henryk nie zdążył wcześniej poznać jej tożsamości...


   Komedia pomyłek sytuacyjnych i labiryntu zdarzeń, jednak od początku się wie, jakie będzie zakończenie. Mimo tego, nie miało to dla mnie większego znaczenia. Ponadto uważam, że komedie powinno się oglądać wspólnie, wtedy większy ubaw jest. Niemniej, miło mi się oglądało nawet i samej, jak było niestety w moim przypadku. Śmiałam się po prostu sama do siebie. Co chwilę w domu rozlegały się dzikie wybuchy śmiechu... Dobrze, że nie mam złośliwego sąsiada ;)

wybrane cytaty:
Jak to? Pani odchodzi? Ooo, jaka szkoda.. zjawiła się pani nagle jak gęś.. to jest ten.. jak królewna, chciałem powiedzieć...


-Chcesz zdobyć Pączka na mur?

-No naturalnie...
-On ma dwie pasje: nienawidzi mnie i kocha poważną muzykę. I na tym koniku jedź...




Eugeniusz Bodo i Józef Orwid
Wobec, tych dwóch, malutkich, powyższych cytatów, mimo przewidywalności zdarzeń, film po prostu trzeba zobaczyć, ponieważ zabawnych dialogów jest dużo więcej. Zaserwowałam tylko przedsmak tego, co będzie na Was czekać podczas 
oglądania.

         


I na koniec: Bodo w przebraniu kobiecym, śpiewający "Sex appeal"- rewelacja!  ;)


Ciekawostki:
-Władysław Krzemiński, autor operetki "O piętro wyżej" dopatrzył się naruszenia praw autorskich i pozwał produkcję filmu do sądu. Podobno Bodo, w imieniu swoim (współautor scenariusza) i wytwórni (szef Uranii) zapłacił odszkodowanie w kwocie 2000 złotych.

-Przeboje Sex appeal i Umówiłem się z nią na dziewiątą przetrwały w pamięci słuchaczy do dzisiaj.

- Sex appeal utrwalił na płycie Marek Oppenheim w języku jidisz. Wraz z całym zdubbingowanym w tym języku filmem pokazywano Piętro wyżej (jako Szheinim) zaraz po wojnie publiczności w Nowym Jorku.

-Piosenkę Umówiłem się z nią na dziewiątą, mogły usłyszeć miliony ludzi na świecie, dzięki Romanowi Polańskiego, który zacytował jej fragment w swoim, nagrodzonym trzema Oscarami, filmie, Pianista.   

  

poniedziałek, 8 października 2012

Uzupełnienie wpisu o zamku w Grodźcu...

 We wrześniu pisałam o zamku w Grodźcu (kliknij)

Dziś na blogu mojej córki, pojawił się wpis: Wycieczka do zamku w Grodźcu (sala tortur)(kliknij na wpis), który jest uzupełnieniem mojego wpisu i zawiera zdjęcia z Wystawy Narzędzi Tortur na zamku. Okrutne co człowiek, człowiekowi potrafi zrobić...boli od samego patrzenia, ale może Was zainteresuje. Zdjęcia robiła moja córka telefonem komórkowym. 

  Niżej, jedno ze zdjęć:


piątek, 5 października 2012

Maria Elizabeth Zakrzewska



Maria Elizabeth Zakrzewska
         W trakcie przygotowywania wpisu o 
Dr Zakrzewskiej, przypomniał mi się film "Doktor Quinn" z Jane Seymour. Pamiętam, jak pilnowaliśmy całą rodziną godzin emisji kolejnego odcinka, tak ekscytujące były dla nas perypetie bohaterów. Doktor Quinn porzuciła bogate, mieszczańskie życie w Bostonie, by osiedlić się na głębokiej prowincji. Na początku traktowano ją jak intruza. Nikt nie chciał leczyć się u młodej, ambitnej absolwentki medycyny. Ludzie nie mieli do niej zaufania, bo była kobietą. Jednak dobrocią i ogromną cierpliwością, z czasem zdobyła sobie pacjentów oraz szacunek i posłuch. 

  Bardzo chciałam, by powstał wpis obrazujący fakty z życia kobiety, która swoją ciężką pracą przełamywała stereotypy. Musiała być silną kobietą, by ignorować złośliwe docinki czy upokorzenia i niezłomnie trwać na drodze do celu. To, co teraz wydaje nam się oczywiste, jeszcze w zasadzie do niedawna, było nietaktem i skandalem. Przykład Dr Zakrzewskiej świadczy o tym, że gdy się naprawdę wierzy w to co się robi i kocha, to można osiągnąć wszystko. Dr Zakrzewska mimo piętrzących się trudności, nie poddała się. A co najważniejsze, nie robiła tego co robiła z egoistycznych pobudek- wywalczyła prawo do pracy, w zawodzie lekarza, dla kobiet z jej pokolenia a także dla przyszłych pokoleń. 


Maria Elizabeth Zakrzewska, urodziła się w Berlinie. Jako jedna z pierwszych kobiet w Stanach Zjednoczonych, uzyskała stopień doktora medycyny. Aktywnie walczyła o równouprawnienie kobiet oraz o zniesienie niewolnictwa. Pochodziła z polskiej rodziny szlacheckiej, która cały swój majątek straciła w zaborze rosyjskim w 1793 roku. Jej babcia była weterynarzem, a matka położną.

Od trzynastego roku życia Maria towarzyszyła matce w pracy. W wieku dwudziestu lat rozpoczęła pracę w szpitalu Charite, w Berlinie. Chociaż szanse na awans dla kobiet, zdarzały się niezmiernie rzadko, ona,  dzięki wsparciu Josepha Hermanna Schmidta, szybko awansowała na położną. Pomimo ogólnej dezaprobaty i przeszkód przeszła fachowe szkolenie. Po sześciu miesiącach pracy jako położna w Charite, postanowiła wyemigrować do Stanów Zjednoczonych.


Tam poznała Dr Elizabeth Blackwell, pierwszą amerykańską kobietę, która otrzymała dyplom lekarza. Ta, zachęciła ją do dalszej edukacji na Western Reserve University w Cleveland. Zakrzewska była jedną z sześciu kobiet przyjętych do szkoły w latach pięćdziesiątych XIX wieku. Ukończyła szkołę w 1856 roku, z tytułem doktora medycyny. Jednak, podobnie jak wszystkim pionierom, przecierającym szlaki dla siebie i przyszłych pokoleń, było jej ciężko. Dr Zakrzewska, należąca do pierwszego pokolenia kobiet lekarzy, miała problemy ze znalezieniem pracy. Jakiś czas, razem z dr Blackwell  pracowała w Nowym Jorku w ambulatorium dla kobiet i dzieci. Jednak razem z dr Elizabeth i jej siostrą Emily, która również była lekarzem, postanowiły otworzyć własny szpital dla kobiet i dzieci. W tym celu, w 1859 roku przeniosły się do Bostonu. Udało im się zrealizować ów plan głównie Marii Zakrzewskiej i jej zabiegom pozyskiwania funduszy. Pomimo trwającej wojny domowej, i zawieruchy z nią związanej, miała swoich zwolenników, którzy ją wspierali i organizowali kwesty na szpital, a nie na wspieranie działań wojennych. W takich niepewnych czasach, w 1862 roku, w Bostonie powstał pierwszy w tym mieście szpital New England, świadczący usługi w zakresie położnictwa, ginekologii i pediatrii. Był to drugi szpital w Stanach Zjednoczonych prowadzony jedynie przez kobiety. 

W tym samym czasie Dr Zakrzewska doprowadziła też do powstania pierwszej na świecie szkoły medycznej, New England Medical College, prowadzonej tylko przez kobiety i tylko dla kobiet. Pierwotnie, pierwsza szkoła medyczna dla kobiet, nazywała się Boston Female Medical College i została utworzona przez Samuela Gregory'ego w 1848 roku. W 1856 roku szkoła zmieniła nazwę na New England Medical College. Samuel Gregory był wcześniej wykładowcą na Uniwersytecie Yale. Nie był on zwolennikiem praw kobiet, jednak w obliczu spekulacji o nieprzyzwoitość wobec faktu, że to mężczyzna przyjmował poród, udało mu się zdobyć poparcie dla ustanowienia pierwszej żeńskiej uczelni medycznej. W 1859 roku do wykładowców na tej uczelni przyłączyła się Dr Zakrzewska, jako profesor położnictwa i chorób kobiet i dzieci. Gregory uważał, że kobiety lekarze, powinny działać jedynie w zakresie położnictwa. Z tego powodu Dr Zakrzewska i Gregory byli w nieustannym konflikcie. Gregory w końcu zrezygnował i zdecydował o zamknięciu szkoły. Jednak została ona otwarta ponownie w innym miejscu i pod kierownictwem Dr Zakrzewskiej.  

 Dzięki niej, otworzyły się drzwi do powszechnej edukacji dla kobiet lekarzy. Potrafiła  walczyć o właściwe wykształcenie dla absolwentek swojej szkoły. Wprowadziła bardziej obszerną i szczegółową edukację, taką by kobiety po szkole mogły być lekarzami różnych specjalizacji. Zakrzewska wiedziała, iż żeby zapewnić przetrwanie szpitala, musi poszerzać jego działalności oraz mieć wykształcony personel na poziomie i standardach jakich kształcono wtedy mężczyzn. Szpital, kwitł pod jej kierownictwem, a szkoła zapewniła doskonałe wykształcenie dla kilku pokoleń kobiet, zarówno lekarzy jak  i pielęgniarek.

  W szkole tej uczyła się Rebecca Lee Crumpler, która to jako pierwsza Afro-Amerykanka, otrzymała dyplom lekarza. Po zakończeniu wojny secesyjnej i krótko po otrzymaniu dyplomu, przeniosła się do Richmond w stanie Wirginia. Wśród ostrego rasizmu powojennego Południa, Crumpler pracowała z innymi czarnymi lekarzami. Leczyli oni uwolnionych niewolników, którzy inaczej nie mieliby w ogóle dostępu do opieki medycznej.  

Szpital New England
dla kobiet i dzieci
Dr Maria Zakrzewska trwale pokonała bariery blokujące kobietom dostęp do nauki medycyny w USA, oraz była pierwszą osobą, która zatrudniała czarne kobiety w zawodzie pielęgniarek. Pod koniec XIX wieku Zakrzewska doczekała się pochwał za swe dokonania a nawet stwierdzono, że "lekarz kobieta jest teraz... szanowany i mile widziany w prawie każdym, dużym mieście". Szpital New England odegrał główną rolę w tym rozwoju. Samo jego istnienie oraz możliwość zdobycia przez kobiety medycznego wykształcenia, okazały się imponujące, a osiągnięcia kobiet w tej dziedzinie zadziwiająco korzystne w oczach społeczeństwa. Jednak pod koniec XIX wieku, młode kobiety nie chciały kształcić się już w instytucjach stworzonych przez kobiety i tylko dla kobiet. Po takiej szkole, praktycznie nie było możliwości awansu a zdobycie pracy ograniczało się tylko do małych szpitali, które kobiety same utworzyły. Sprawę ułatwił im to, że dawne uniwersytety typowo męskie, otworzyły swe podwoje dla młodych kobiet i zachęcały ich do uwierzenia, że dyskryminacja płci w zawodzie lekarza została pokonana. 

Wobec powyższych faktów, szpital założony przez Dr Zakrzewską, na początku XX wieku, borykał się z problemami finansowymi. W latach pięćdziesiątych rozpoczęto przyjmowanie jako pacjentów, także mężczyzn. Ostatecznie szpital zamknięto w 1969 roku. Otworzono za to przychodnię, która obecnie nazywa się Dimock Center. Budynek byłego szpitala Dr Zakrzewskiej uznany jest oficjalnie przez rząd Stanów Zjednoczonych, jako miejsce o znaczeniu historycznym.( National Historic Landmark-NHL)

                                                                 ***
Naprawdę, jak na rangę i osiągnięcia tej wyjątkowej osoby, mało jest faktów na stronach polskich, dotyczących życia Dr Zakrzewskiej. Na stronie Wikipedii, zaledwie kilka zdań- innych polskich stron o niej, po prostu nie ma...  


LinkWithin