wtorek, 26 czerwca 2012

"Bajka?" - wyróżnienie na "lubimy czytać" ;)

Powiem Wam, że trzeba zawsze mieć nadzieję, warto wierzyć w szczęście i w to, że ono stale jest blisko nas, musimy je tylko dostrzec...

 Zaledwie dwa tygodnie  temu, 11 czerwca, zarejestrowałam się i wzięłam udział w konkursie na portalu lubimyczytac.pl . Konkurs dotyczył wypowiedzi na temat co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi?
Jak wiele trzeba, by poczuć prawdziwe szczęście? Do wygrania była książka "Alibi na szczęście" Anny Ficner-Ogonowskiej.

Parę lat temu napisałam "Bajkę?" na ówczesnego bloga, w 2009 roku, w jeden dzień- pamiętam była niedziela...
 I tę "Bajkę?" o szczęściu postanowiłam wysłać na wyżej wymieniony konkurs.Wyobraźcie sobie moje szczęście, kiedy dowiedziałam się, że mój wpis jest jednym z wyróżnionych! (kliknij) Z niecierpliwością czekam na książkę. Oto "Bajka?": 

"Idę leśną dróżką. Widzę różne odcienie zieleni. Inna jest przecież zieleń trawy, drzew czy krzaków. Jednak każda tak samo piękna. Jest tak cudownie! Zielony widok jest niesamowitym lekarstwem na smutki i mogłabym wdychać zapach lasu bez końca.

       Idyllę zakłócają mi niespokojne myśli: Dlaczego idę prostą ścieżką, może by tak skręcić w lewo? A może w prawo? Którą drogę wybrać? Mimo tych uporczywych myśli wciąż idę prosto. Intuicja mi tak mówi. Przyjaciółka moja najdroższa. Idę wciąż prosto, nie zastanawiając się nad żadnym wyborem. Dokąd mnie ta droga zaprowadzi? Denerwujące nie wiedzieć dokąd się zmierza. Denerwujące też iść tak przed siebie, bez żadnego wysiłku, monotonnie. Pojawia się przede mną rozwidlenie drogi.
    Jedna- równa, szeroka i wydawać, by się mogło na pierwszy rzut oka, przyjemna. Taka jak ta, którą szłam do tej pory. Druga- widać, że dawno nikt po niej nie chodził, jest zarośnięta. Tajemnicza.
Nigdy nie wiadomo czy trud się opłaci i czy nie będzie nadaremny. Kusi by spróbować. Taka darmowa adrenalina. Wybieram trudną, pracochłonną drogę. Przecież nikt nie mówił ,że będzie łatwo. Muszę omijać  krzaki, podnosić nogi nad wysoką trawą. Fajna zabawa, taki tor przeszkód. Poruszam się powoli, ale idę. To wcale nie jest tak nieprzyjemne jak wydawało się na początku. Wysiłek fizyczny jest pozytywnym odczuciem. Szybki oddech i zmęczenie wzmacniają organizm i poczucie wartości.
Jestem silna. Wow!
    Ale co mnie czeka? Szukając w życiu  odmiany od codzienności, nigdy nie wiemy czy tak naprawdę będą one lepsze. A jeśli znajdziemy to czego szukamy, czy będzie to dla nas dobre. A  to dokąd idziemy, powinnyśmy wiedzieć, czy nie?  Cel w życiu jest ważny, ale spontaniczność też. Nie chcę chodzić tylko utartymi ścieżkami i zastanawiać się co powiedzą inni. To jest moje życie. 
    Nagle dostrzegam małe Dziecko. Smutne jest i płacze, mówi, że jest głodne, samotne i zimno mu. Przytulam je chwilę do siebie, szepcę słowa pociechy. Ono uśmiecha się. Szukam leśnych owoców do jedzenia. Znajduję  jagody, maliny. Pokrzepione maleństwo jest gotowe do wspólnej drogi. Idziemy więc razem. Trzymam je za rączkę. Po pewnym czasie zauważam w oddali przesmyk między drzewami i więcej światła. Lubię światło. Wiecie dlaczego?
 ... Bo jest nam  ono potrzebne do szczęścia, tak jak promyki słońca,  jak dobry dzień. Uśmiech dziecka też jest światłem, dotyk jego rączki i spokojny, równy oddech podczas snu ...
     To chyba będzie koniec drogi. Co tam jest? Nie widzę z daleka dokładnie. Biorę Dziecko na ręce i przyspieszam kroku. Światło dodaje mi siły. Biegnę już prawie, mocno przyciskam  Dziecko do siebie, nie czuję jego ciężaru. Potykam się, upadam, wstaję, zasapałam się trochę, ale to nic. To nie ważne. Ważne, że światło jest coraz bliżej.
   Koniec leśnej drogi. Widzę kolorową, kwitnącą polanę. Jak pięknie. Jak pachnie. Wiecie na pewno jak pachnie kolorowa łąka. Czy czujecie teraz ten zapach? I widać też brzozy. Ich delikatne listki, poruszane lekko przez wiatr  i wyjątkowa, biała kora. Czy widzicie je teraz?  Uwielbiam te drzewa. Dostrzegam między nimi Kobietę opartą o pień. Samotną, smutną i zapłakaną - jak wcześniej Dziecko.
- Mama, mama!!! - krzyczy maleństwo w moich ramionach i wyrywa się w kierunku Kobiety.
      Oboje biegną już do siebie z otwartymi ramionami. Pewnie zagubili się w codziennym, trudnym życiu. Padli sobie wreszcie w ramiona. Podeszłam do nich. Kobieta popatrzyła mi w oczy. Nie odrywa ich ode mnie i nic nie mówi. Wiem co chce powiedzieć. To takie zwyczajne, wydawać by się mogło nic nie znaczące słowo...
DZIĘKUJĘ
  Jak dobrze, że weszłam na tą drogę. Trud się opłacił. Widzieć szczęście innych i wiedzieć, że to dzięki tobie - cudowne uczucie. 
   Ich radość jest też moją radością. Odwracam, z lekkim uśmiechem, wzrok od Kobiety i Dziecka. Tu już nie jestem potrzebna. Widzę za polaną następną drogę. Podążam w jej kierunku. Co spotka mnie tym razem? Czy znów kogoś uszczęśliwię, czy tym razem ktoś mi pomoże?
Polana, las i droga...
Cały czas przed siebie. Podążam w jej kierunku już bez lęku. Wręcz czuję siłę, która ciągnie mnie do niej. Z każdą kolejną drogą jestem silniejsza i pewniejsza siebie. Mniej pytań zadaję. Każda droga i ludzie spotkani, czegoś ważnego mnie uczą. 
I tak przez całe życie. Polana, las i droga..."
   

1 komentarz:

  1. Piękna i mądra bajka! Zasługuje na wyróżnienie!
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin