czwartek, 5 lipca 2012

Ada! To nie wypada! (1936)




Kino stworzyło nowy język wyznań miłosnych, to może jego największa zasługa dziejowa.
Bruno Winawer



 Prawdopodobnie mało kto nie słyszał piosenki czy wyrażenia Ada, to nie wypada! A co ono konkretnie znaczy? Z czym lub kim kojarzy się Wam? Dla mnie od wczoraj, łączy się z rozhukaną, wiecznie roześmianą i zadowoloną z życia dziewczyną- panną na wydaniu, jak określono by młodą kobietę jeszcze w zasadzie nie tak dawno temu. Ada! To nie wypada! to doskonała komedia w reżyserii Konrada Toma. Nie będziecie nudzić się na tym filmie, zapewniam. Polecam go na przykład osobom, którym dzień nie zaczął nazbyt fajnie- dobry będzie na odstresowanie...  


Ada, wbrew temu jak być powinno, jak wypada i co o niej mówią, zachowuje się zupełnie nieobliczalnie i nie przejmuje zupełnie krytyką- uśmiech po prostu nie znika z jej ślicznej buzi. Nie ma dnia, żeby nie zrobiła psikusa, nie zniszczyła sukienki i nie pobrudziła skarpetek. Ojciec dziewczyny, Antoni Dziewanowski (Antoni Fertner) jest zrozpaczony. Dochodzi do wniosku, że gdy wyda córkę za mąż jego kłopoty wreszcie się skończą, a mąż utemperuje dziki charakter Ady. Pogromca dzikich zwierząt, zapewne- śmieje się Ada. Ojciec już wstępnie porozumiał się w sprawie ożenku córki z hrabią Orzelskim (Kazimierz Junosza-Stępowski), który ma niezwykle przystojnego syna Freda (Aleksander Żabczyński)- to właśnie on ma być przyszłym mężem niesfornej Ady. Jednak ani Ada ani Fred nie są zainteresowani poznaniem siebie, ani tym bardziej aranżowanym ślubem. Do ich spotkania więc, chwilowo, nie dochodzi.


Niepokorna dziewczyna zamiast małżeństwa, preferuje zabawę z dziećmi służby, dojenie krowy oraz tańczenie i śpiewanie w karczmie z chłopami, niż spędzanie czasu spokojnie i dystyngowanie w domu- czyli tak jak wypada. Woli obierać kartofle niż grać na fortepianie, nie dla niej wszelkie konwenanse. Zdesperowany ojciec wysyła w końcu Adę do zakładu dokształcającego dla młodych dziewcząt. Pensję prowadzą dwie leciwe hrabianki- jedna półgłucha, druga półślepa- przez uczennice złośliwie nazywane krokodylami. Owym paniom, wydaje się, że jeśli zatrudnią nauczyciela śpiewu równie starego i brzydkiego jak one, to nie będzie taki skromnych dziewcząt wodził na pokuszenie. Młody, rozpaczliwie potrzebujący pieniędzy, kompozytor Kazimierz Bemol (Kazimierz Krukowski), mimo owego wymogu, nie zraża się. Po prostu przebiera się za starego, zramolałego nauczyciela i posadę otrzymuje  To dzięki niemu życie Ady zmieni się diametralnie i zakocha się ona gwałtownie i nieoczekiwanie. W kim? To już musicie zobaczyć sami. 


  Wybrane cytaty:
"Ty to masz szczęście, że nie jesteś chłopakiem, bo tak mi ci skórę wytatarował, że przez ruski miesiąc siedzieć byś nie mogła."
"Z kobietami to jest tak jak z cebulą. Człowiek płacze... panie... pogardza, ale lubi i żre!"


Warto ten film zobaczyć ze względu na genialne dialogi jak i również z uwagi na muzykę. Usłyszenie piosenki Nie kochać w taką noc to grzech śpiewanej przez Aleksandra Żabczyńskiego jest nadzwyczaj cudownym przeżyciem. Do większości przedwojennych filmów wprowadzano aktorów, którzy na co dzień występowali w polskich, głównie warszawskich, kabaretach. I między innymi Aleksander Żabczyński do takowych się zaliczał.
  Oprócz muzyki i dialogów, zachwyciła mnie swoją grą Loda Niemirzanka, cudownie  wcieliła się w niepokorną, tytułową Adę. Co prawda pierwsza scena w filmie wydała mi się dosyć nieprawdopodobna, kiedy to Ada, niewiasta o dobrze już rozwiniętych kobiecych kształtach, gania z małymi dziećmi, przewraca ławki i przychodzi umorusana, rozczochrana i z obdartym rękawem do ojca. Jednak myślę, że w tym filmie nie o to chodzi, bo jeśliby chcieć się doszukiwać, to w większości polskich przedwojennych filmów zauważymy mnóstwo takich nieścisłości. 
  W oglądaniu starych filmów chodzi przede wszystkim o nastrój. A ja  po takim repertuarze jestem bardzo dobrze nastrojona;) 

1 komentarz:

  1. Lubię ten film! ;)I piosenkę również! ;)
    Właśnie sobie ją nucę...pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin