środa, 16 października 2013
Cywilizacja i szczęście człowieka
Poniżej, artykuł z 1935 roku o tym jak cywilizacja i postęp ludzkości wpływa na rozwój emocjonalny człowieka. Czy to daje mu szczęście? Minęło prawie osiemdziesiąt lat od napisania tego artykułu, a czytając go, miałam wrażenie jakby dotyczył czasu obecnego. Nic się nie zmieniło. Tak więc, co nam daje ten cały postęp, jeśli ludzkie, pierwotne instynkty pozostają bez zmian? Człowiek myśli, że będzie szczęśliwszy, mając coraz to nowsze i lepsze rzeczy materialne- to instynkt. Gromadzenie tych rzeczy daje mu złudne poczucie bezpieczeństwa oraz wiarę w to, że radzi sobie w życiu i jest "Panem Świata".
Wczoraj byłam zakupić nową zmywarkę i kuchenkę gazową- obie najtańsze, bo jak mówią, nie ma sensu kupować droższych- i tak się w odpowiednim czasie popsują. Stara zmywarka się popsuła, kuchenka jeszcze nie, ale już służyła mi ponad 16 lat, i trochę się zużyła. Do czego piję, myślałam, że wykupimy dodatkową, 5-letnią gwarancję tylko na zmywarkę (w sumie uważam, że to zwykłe naciąganie), bo w kuchence,w zasadzie przecież nie ma co się popsuć. A tu przykra niespodzianka, okazało się (tak mówił sam sprzedawca), że za mało się psuły kuchenki, to wymyślili teraz takie, które psują się szybciej. Nie wiem, dokładnie na czym to polega, ale sprzedawca tłumaczył, że programator, jest połączony z elektrycznym piekarnikiem i jak się popsuje, to piekarnik przestaje działać.
Czy naprawdę idziemy do przodu? Czy gromadzenie wszelkiego rodzaju śmieci, w tym elektronicznych stało się nowym "powołaniem" świata? Po to tylko, by napędzać handel i dawać człowiekowi złudne poczucie, że go na to stać?
*
Cywilizacja i szczęście człowieka
"Zdobycze cywilizacji i osiągnięcia na polu techniki i ułatwień życia codziennego rodzą pewnego rodzaju megalomanję. Przeciętny człowiek, rozglądając się wokół siebie i widząc ile udogodnień w jego codziennem życiu przynosi mu niemal każdy dzień, lub słysząc o nowych faktach ujarzmiania sił przyrody i zaprzęgania ich w służbę człowieka — myśli z dumą: Człowiek to Pan Świata!
Istotnie są rzeczy, które zdają się w pełni ten dumny tytuł potwierdzać. Ale jednocześnie trudno oprzeć się chęci postawienia pytania, czy człowiek współczesny jest też szczęśliwy?
Gdyby do poczucia szczęśliwości wystarczała świadomość należenia do wielkiej rodziny zdobywców i genialnych budowniczych — ludzkości, to niewątpliwie człowiekowi współczesnemu nic, albo prawie, że nic do pełnego szczęścia by nie brakło. Ale na to poczucie składa się także
wiele innych czynników, wśród których pewność trwałego pokoju i niezamąconego dobrobytu odgrywa niemałą rolę. Tymczasem człowiek współczesny nie potrafi zapobiec skutkom kryzysu ekonomicznego, w którym żyje od tak dawna, więc nędzy, głodowi i bezrobociu, a w dodatku widmo wojny ustawiczne, choć może z oddalenia mu zagraża.
Ze zdobyczy kultury nie mogą korzystać wszyscy w należytym stopniu, bo zróżniczkowanie materjalnych możliwości jest wśród ludzi zbyt wielkie. Choć przyrodę opanowujemy coraz bardziej, nie możemy jednak twierdzić, że zabezpieczyliśmy się także przeciwko jej kataklizmom.
Zresztą postępy cywilizacyjne wpoiły w ludzi materjalizm. Przeciętny człowiek przyzwyczajony jest do myślenia zazwyczaj kategorjami materjalizmu, to też często nie wyobraża sobie nawet, że szczęścia można szukać także poza sferą dóbr materjalnych. Zdobywanie tych dóbr staje się coraz trudniejsze, a brak ich — prowadząc do ograniczenia w korzystaniu ze zdobyczy kultury — wywołuje rozterki.
Tak więc mówić o ,,panu świata"— człowieku współczesnym, że jest szczęśliwy, byłoby rzeczą zbyt ryzykowną. Ale rozwój cywilizacji nie ustaje, a trwa i nabiera coraz szybszego tempa. Gdzież my więc jesteśmy i dokąd dążymy? Dr. T. Krobicki, w szkicu p. t, „U podstaw kultury", zamieszczonym w ostatnim zeszycie „Przeglądu Powszechnego", wyraża pogląd, iż odpowiedź na powyższe pytania zależy od tego, czy stoi się na stanowisku systemu materjalistycznego, czy spirytualistycznego. Gdy pierwszy w tłumaczeniu zjawisk życia uznaje wszechwładzę rozumu, drugi dopuszcza także ingerencję pierwiastka ponadzmysłowego. Ale materjalizm nie daje zadowalających wyjaśnień w kwestjach śmierci, narodzin i wielu innych zagadek bytu. Trudno je bowiem wyjaśniać mechanicznie i fizycznie. Gdy idzie o stanowisko w tych kwestjach, ludzkość podzielić można na tych, którzy uznają prawdę tez ponadpsychicznych i tych, którzy tej prawdy nie uznają. Świat „cywilizowany" w teorji zajmuje na ogół stanowisko pierwsze.
Cóż to jest jednak świat "cywilizowany"? Co znaczą słowa: cywilizacja i kultura? Słowa te są dziś nadużywane, stają się wytartym liczmanem, są niby powszechnie zrozumiałe, a tak w istocie — nieuchwytne. „Cywilizacja — powiada dr. Krobicki — to cała atmosfera duchowa ludzkości, na którą składają się wieki — właściwie jej skutki jej czyny, jej owoce, jej realizacja w dziejach,
| — to kultura". „Cywilizacja — to nasza dyspozycja do uduchowiania naszego życia, do tęsknoty za prawdą, dobrem, pięknem. Ta dyspozycja to wynik boskiego pierwiastka w duszy ludzkiej.
Cywilizacja tworzy kulturę. „Kultura to odcisk naszego ducha w materji".
Obok kultury materjalnej istnieje też kultura duchowa. Między jedną i drugą powinna panować harmonja. Gdy ta harmonja zostaje zakłócona, gdy zachodzi supremacja jednej z tych kultur, wówczas w postępie ludzkości następują zahamowania. Istnieją różne typy kultur. Typ specjalny kultury, to kultura chrześcijańska. Inny typ stanowi kultura, którą możnaby nazwać pogańską. Jest to ta właśnie kultura, w której dominują pierwiastki materjalistyczne. Otóż dziś — według dr. Krobickiego — panuje raczej ten drugi typ kultury, kultura pogańska. Przejawia się ona w dualiźmie, jaki zachodzi między wyznawaną „oficjalnie" teorją — czyli uznawaniem prawd boskich, a postępowaniem w praktyce, które cechuje skrajny nieraz materjalizm. I jak długo trwać będzie ten dualizm, tak długo nie będzie można mówić o tem, że dzisiejsza cywilizacja daje człowiekowi szczęście."
Stanisław Grzelecki
Warszawski Dziennik Narodowy, 28.09.1935, nr 124
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ale temat poruszyłaś :-) Ostatnio mi bliski, jednak przemyślenia mam bardzo niejednoznaczne. Akurat tutaj zostało to trochę powiązane z wiarą, co wprowadza już dużo niejasności. Ale jakby pominąć ten aspekt, to mnie się wydaje, że gdyby nie rozwój (cywilizacja) to również nie byłoby mowy o kulturze :-) Albo byłaby ona bardzo wąskim określeniem i związanym właśnie tylko z wiarą. Świat się rozwija ciągle i potrafisz powiedzieć, w którym momencie powinien się zatrzymać, aby było sprawiedliwie, aby można powiedzieć, że właśnie wszystko jest dobrze wyważone pomiędzy kulturą a rozwojem? Moim zdaniem nie ma takiej możliwości. Gdyby świat się nie rozijał to dzisiaj nie byłoby nawet tak wielu możliwości zaznajomienia się z kulturą, w tym szerokim znaczeniu.
OdpowiedzUsuńRozwój to również przedłużenie długości życia. To ogólnie ciężki temat...
Jeśli chodzi o te ostatnie zdania (dualizm wiary i pogaństwa) to powiem, że mam mieszane uczucia- bo ostatnio w ogóle zastanawiam się nad wiarą i Kościołem i prawdą, którą głosi, ale już zostawiłam cały artykuł. Bardziej widzę w ludzkości taki dualizm -materializm, czyli gromadzenie rzeczy oraz duchowość, czyli uczucia, poczucie piękna, poczucie bezpieczeństwa. Człowiekowi zdarza się mylić te dwie rzeczy, jest zagubiony i nie wie, która z nich tak naprawdę da mu szczęście.
UsuńMi też to się zdarza- czasem cieszę się jak głupia z nowej rzeczy materialnej, chociażby z nowego obrusu na stole, bo stary mi się już opatrzył- ale nie zniszczył. Nowy obrus po kilku dniach też się opatrzy. A tak samo szczęście przyniesie mi np. zwykły, jesienny spacer, podczas, którego mogę pozbierać kasztany i opadłe liście. Bo człowiek potrzebuje zmian, potrzebuje nowości zdarzeń w życiu i stąd wynikają różne nieporozumienia.
Temat, tak jak piszesz, rzeka, nie ma argumentów nie do podważenia, czy jednoznacznych odpowiedzi. Jasne, że bez cywilizacji, nie byłoby wielu udogodnień, bez której dziś nie wyobrażam sobie życia ;) Choćby bez wspomnianej zmywarki, kuchenki, czy pralki.
I oczywiście nie byłoby kultury- to nawet jest napisane w tym artykule. Chodzi mi tylko o niektóre aspekty tzw. "postępu". Czy zwykłe naciąganie ludzi jest postępem? Wolałabym wydać te pieniądze na fajny wypad gdzieś w Polskę- a wydałam je na kolejną zmywarkę więc nie pojadę, po prostu chciałabym, żeby ta zmywarka pochodziła z 15 lat, a nie 4.
Nie potrafię powiedzieć w którym momencie świat powinien się zatrzymać- z pewnością nigdy to nie nastąpi, bo człowiek nigdy nie przestanie myśleć ;) Kończę, bo tak mogłabym w nieskończoność, widzisz też nie potrafię się zatrzymać, a nie mam czasu dzisiaj ;) Zaraz będę miała gości, a ja jeszcze nie ubrana i nie umalowana ;)
Moje zdanie w tym temacie jest obecnie mocno zaawansowane. Prowadzę ciekawą i zażartą dyskusję z pewną osobą w tym temacie i odpowiem jak się zapoznam z kilkoma wiadomościami, które na mnie czekają. Ogólnie temat jest bardzo ciekawy i bardzo złożony, a ja takie uwielbiam :-) Fajnie, że się nie boisz o tym rozmawiać, bo moje obecne doświadczenia doprowadzają mnie do wniosku, że każdy ma swoją objawioną prawdę i nie ma nic poza tym i w związku z tym nie ma dyskusji. Wrócę tu i dopiszę resztę :-)
UsuńMi się nic nie objawiło, od nikogo nie dostałam mocno w głowę, po którym nagle wybudziłam się z letargu ;) Nie. Obserwuję ludzi wokół siebie i przez lata różnych życiowych doświadczeń, nauczyłam się nikogo nie oceniać pochopnie i zrozumieć czyjeś postępowanie i racje. Chociaż wiadomo, zdarza się, że się mylę.
UsuńRaczej nie wchodzę z ludźmi w konflikty, staram się, żyć w pokoju ;), ponieważ jeśli wiem, że ktoś ma odmienne poglądy i myśli od moich, to unikam z nim rozmów i dyskusji na dany temat, a przynajmniej szybko je ucinam ;) Zobaczymy jak szybko nasza dyskusja się zakończy ;)
Ludzi nie ma co oceniać, bo to prowadzi do wielu nieporozumień.
UsuńRównież staram się żyć w pokoju. Chociaż muszę przyznać, że jeśli ktoś ma inne poglądy od moich, to automatycznie chciałbym poznać "powody" jego poglądów :-) Oczywiście pomijam tu takie aspekty jak np. rasizm, ciężkie przestępstwa itp. W takich przypadkach jestem ludzki i raczej nikt mnie do swoich poglądów nie przekona. Ale skoro poznałem poglądy kogoś takiego, to raczej nie powstrzymam się od wygłoszenia swoich i potem mogę już spokojnie uciąć dyskusję:-)
Napisz może jakich tematów mam unikać - to może i Nasza dyskusja potrwa dłużej ;-)
Wracając do dyskusji.
Artykuł zaczepia o temat szczęścia/ bycia szczęśliwym. Moim zdaniem im mniej rzeczy materialnych człowiek będzie pożądać, tym łatwiej będzie mu to osiągnąć. No inaczej być nie może, bo to logiczne :-) Wychodzi więc na to, że jakby znalazł się człowiek, który nie chce niczego - byłby najszczęśliwszy na świecie - problem w tym, że pocieszyłby się swoim szczęściem dość krótko a następnie umarł z głodu ;-)
Chciałem napisać ciąg dalszy moich przemyśleń, ale wyszło mi po drobnej analizie hipotetycznego przypadku nie inaczej jak to, że człowiek jest szczęśliwy gdy może szybko umrzeć. Śmieje się teraz sam do siebie, ale serio, siedziałem teraz pół godziny i kombinowałem z różnymi wariantami i tak mi wyszło :-) Nie nadaję się na filozofa albo przez brak snu spowodowany towarzyskim weekendem mózg mi się wyłączył ;-)
Ale żeby nie było - jakiś przebłysk się pojawił - jak uważasz - czy aby człowiek był szczęśliwy musi określać się za życiem duchowym lub materialnym? Może nie potrzebuje ani jednego, ani drugiego?
Oczywiście jeśli chodzi o aspekty, które wymieniłeś to raczej nie ma dłuższej dyskusji, bo nikt mnie nie przekona, do tego bym wlała w siebie nienawiść.
UsuńNie ma tak, że Ci powiem jakich tematów unikać, tak łatwo nie będzie ;) Jeśli rozmowa na jakiś temat ma być prawdziwa, to rzecz jasna musi być szczera. Jeśli będziesz miał inne poglądy na dany temat, to nie znaczy, że od razu, wyrzucę Cię z linków i nie będę odpisywać czy coś ;) Po prostu nie będę drążyć tematu. Szanuję (przynajmniej staram się) czyjeś inne zdanie, czy potrzeby, nawet jeśli mi one nie odpowiadają. Tak jest na przykład z moją młodszą siostrą, jeśli chodzi o codzienne wartości i potrzeby, to różnimy się bardzo, na przykład ja mogę w jednym swetrze chodzić całą zimę i specjalnie mi to jakoś nie przeszkadza, a ona co miesiąc musi mieć coś nowego i na mnie patrzy się, jakbym nie byłą kobietą ;) Raczej nie mamy pod tym względem wspólnych tematów, ale i tak ją kocham, bo wiem, że jest dobrym człowiekiem i wiem, że nigdy świadomie nikogo nie krzywdzi. No i na imprezach w stanie upojenia równo zdzieramy parkiet i głos i śmiejemy się z byle czego- wtedy wiem, że jednak mamy wspólne geny ;))
Wracając do dyskusji ;)...
Tak właśnie mi się wydaje, im mnie rzeczy materialnych, czy w ogóle innych pragnień, które wiążą się z posiadaniem pieniędzy (np. dalekie podróże) tym człowiek będzie zdrowszy i szczęśliwszy. Ale niekoniecznie umarłby głodu ;), pokarm (z umiarem ;), powiedzmy jest poza sferą materializmu.
Jeśli chodzi o Twoje ostatnie pytanie, to niech poniższy, mój ulubiony cytat będzie moją odpowiedzią ;)
"Ciało przemawia wieloma językami. Przemawia kolorem i temperaturą, rumieńcem rozpoznania, blaskiem miłości, popiołami bólu, żarem podniecenia, chłodem obojętności. Przemawia nieustannym, niedostrzegalnym tańcem, czasem kołysaniem, czasem pląsaniem, czasem drżeniem. Każde radosne drgnienie serca, każdy upadek ducha, depresja, budząca się nadzieja znaczą się na ciele.
Całe ciało, kości, stawy, nawet mały palec przechowują pamięć.
Natura chce, by ciało czuło, by miało kontakt z przyjemnością, sercem, duszą, dzikością. Czy umie się cieszyć, odczuwać szczęście? Czy umie się po swojemu poruszać, tańczyć, pląsać, kołysać, rzucać? Nic więcej nie ma znaczenia..."
Clarissa Pinkola Estés „Biegnąca z wilkami”
Z młodszą siostrą to ciekawe. A jeszcze młodsze rodzeństwo posiadasz i starsze? Z moich obserwacji wynika, że zawsze ta najmłodsza istota w rodzinie bywa "odmienna", że tak ładnie powiem :-) Ja rodzeństwa nie mam, ale kuzynostwo dość liczebne i wszyscy bardzo zżyci :-)
UsuńJeszcze mi myśl wpadła odnośnie Twojego obrusa, o którym wspominałaś, że po krótkiej euforii z jego posiadania przeszłaś w stan obycia się z nim. A jakbyś go wyciągała np. tylko raz dziennie na kilka godzin i potem go chowała? :-)
Ale mi cytat przywaliłaś :-) Wszystko teraz jasne :-)
Korek, jesteś niesamowity ;) Szczerze mówiąc, to miałam pewne obawy, czy będziesz kontynuował ten temat, po tym jak Ci cytat o kobiecie wilku "przywaliłam" ;) Uparty jesteś, a to chyba dobrze ;)
UsuńPowiem Ci, że jesteś pierwszym facetem, z którym wymieniam komentarze na blogu! Naprawdę ;) A jestem już w światku blogowym ładnym parę lat. Zaczynałam na smykach pisałam tam bloga: jerzyk.synek.pl, a tam to już w ogóle pisałam tylko z mamami i o dzieciach, fajny to był czas i mam całą treść bloga na papierze, wydrukowałam sobie po zakończeniu pisania na nim ;) Także widzisz, mam już swoją książkę ;)
Siostrę mam jedną, innego rodzeństwa nie mam, i właściwie tylko z najbliższą rodziną jestem w miarę zżyta. Kuzynostwa też trochę mam, ale jakoś nie przetrwała nasza zażyłość z dzieciństwa. Szkoda, ale cóż..
Brzuch mnie boli ze śmiechu ;)) O, Matko, obrus to był tylko przykład ;) Miałam go akurat przed oczami jak pisałam. Wyobraź sobie, że ten, który teraz leży na stole, był kiedyś zasłoną w tym samym pokoju, ale przerobiłam go na obrus i już mam odmianę. Kawałek materiału zmienił tylko swoje przeznaczenie i nazwę. Leży już tu chyba od wiosny i na razie mi się nie znudził ;) A jak to nastąpi to, być może wymyślę, mu nowe przeznaczenie? Kto wie? Może uszyję poszewki na jaśki? ;)
ps. cytat, jest naprawdę moim ulubionym ;)
Mnie tak łatwo nie da się wystraszyć. A im bardziej byś próbowała, tym bardziej będzie to działać w drugą stronę ;-) Wilki są mi bliskie, bo wśród owczarka niemieckiego się wychowywałem, więc miły sentyment pozostał :-) Wspominałaś, że znasz "Zmierzch" - ja trochę również - i jeśli ktoś choć raz to obejrzał czy przeczytał to wilki traktuje przecież jak przyjaciół, którzy zawsze staną w obronie! :-)
UsuńPierwszy facet na blogu - brzmi ciekawie ;-) To wychodzi na to, że to takie blogowe rozdziewiczanie masz za sobą ;-)) Zajrzałem do Jerzyka na bloga - zrobiłaś mu fajną pamiątkę :-) Ja mam nawet zdjęć mało z dzieciństwa ;-( Fajnie by było jakby tak zorganizować takie spotkanie po latach dzieci, które są już dorosłe a ich matki pisały z Tobą :-)
Świat trochę poszedł do przodu. Kiedyś wszyscy mieszkali na jednej kupie a teraz się porozjeżdżali za nową pracą, za nowym życiem, więc ciężko pielęgnować zażyłości z dzieciństwa. Widzisz - materializm wygrał z duchowością ;-)
Śmiech to zdrowie :-) Trochę się interesuję oszukiwaniem własnego mózgu i tak pomyślałem, że chowając obrus mogłabyś wytworzyć uczucie tęsknoty za nim, tak jak za jesiennym spacerem ;-) Tworząc obrus tchnęłaś nowe życie w zasłonę! Ale czy obrus już wie, że chcesz go uśmiercić, aby stworzyć jaśki? ;-) Zaimponujesz mi niesamowicie jak z tych jaśków stworzysz ponownie zasłonę :-)))
A co w nim tak lubisz? Utożsamiasz się z nim (albo z wilkami ;-) ?
Sagę „Zmierzch” znam oczywiście, nawet mam ją teraz przed oczami, na półce z książkami ;) Ekranizacje średnio lubię, nie są tak zabawne jak książka ;) Dzięki, że tak mnie pocieszasz, cóż natury swojej nie potrafię oszukać, ciągnie mnie do lasu ;)
UsuńRozdziewiczanie? ciekawe słowo ;)) Mam nadzieję, że Jerzyk, będzie się śmiał kiedyś, czytając moje zapiski, gdy będzie dorosły :) I fajnie, by było zorganizować takie spotkanie po latach, blogowych mam i dzieci, ale myślę, że jednak to się nie uda. To się po prostu skończyło. Mimo że było fajnie i często wspominam z sentymentem, to z nikim z tamtego czasu już nie mam kontaktu i nigdy nie widziałam nikogo na żywo. Później był jeszcze Onet i też fajne dziewczyny, ale adresu tego bloga już nie ma, bo go usunęłam.. jakoś tak.. ale też mam skopiowane wszystkie wpisy;) Tu mi się jak na razie podoba, jest spokój i cisza, znaczy do tej pory była ;) Powiem Ci, że męczyła mnie na blogach ta wymiana komentarzy (to oczywiście Ciebie, jak na razie, nie dotyczy ;), nie miałam jakichś wielkich tłumów znajomych, ale trochę ich było, i odwiedzanie, czytanie, odwdzięczanie się komentarzami trochę mnie później męczyło, zabierało mi za dużo czasu z życia ;) Zaczęłam pisać bloga, jak jeszcze nie pracowałam, miałam wtedy więcej czasu na myślenie ;)
Tak, niestety często materializm wygrywa z duchowością, póki się jest dzieckiem i razem z rodzicami musi jeździć do dziadków, to wszystko się klei, później każdy ma swoje życie i nie ma czasu.
Mogłabym chować ten nieszczęsny obrus, mogłabym też zmieniać obrusy, ale nie mam drugiego... hmm, tak patrzę się na fioletowe zasłony ;)) W sumie już trochę wiszą, może chciałyby się położyć? ;)) Ależ oczywiście, że można zrobić z poszewek na jaśki z powrotem zasłonę, taki patchwork, by wyszedł ;) Ale jeszcze nie czas na to ;) Nie wiem, co w tym obrusie lubię, chyba to, że jest koloru kawy z mlekiem, tchnie spokojem, może to? Tak z tymi dwiema rzeczami utożsamiam się. A z wilkami, nie da się ukryć, że też tak, no trochę tak. Wilk to tylko symbol właśnie odejścia od materializmu, wilk jest wolny, sam dba o swoją egzystencję i swoich bliskich i jest mocno związany z naturą, o której często zapominamy w pogoni za zdobywanie nowych rzeczy.
Nie wiem, właściwie, jak to wyjaśnić słowami. Może poniższym przykładem:
Byłam w tym roku na spływie kajakowym. Pół dnia w kajaku, cudowna cisza lasu, kiedy przestawałam wiosłować, dziewiczy zapach i totalna dzicz- nic więcej nie ma znaczenia ;) Gdybym miała wybierać między nowym obrusem a takim kajakiem, zgadnij co wybrałabym? ;)
Ja mam jedną z części Zmierzchu również w zasięgu wzroku. Kupiłem sobie również w innym języku dla podszkolenia, ale jakoś mi nie idzie ;-) Widzę, że ty prawdziwa wilczyca, skoro Zmierzch to zabawna bajeczka :D
UsuńMnie się wydaje, że jednak kiedyś coś zorganizujecie - i zapewne wyjdzie to od Jerzyka :-) Z mojego podwórka powiem Ci, że u mnie dość często spotykam ludzi, których na oczy nie widziałem, ale np. znali moich rodziców albo jeszcze inne ciekawe historie, które w jakimś stopniu związane sa np. z moim dzieciństwem. I powiem Ci, że to bardzo pozytywne emocje, więc polecam :-)
Blogowe znajomości bywają dziwne, czasami nawet bardzo dziwne, ale mnie osobiście się podobają :-) Trafia się czasami na zupełnie inny punkt widzenia.
Ty prowadzisz bloga, na którym piszesz o rzeczach, których najpierw musisz się dowiedzieć - coś przeczytać, obejrzeć, ale chyba to lubisz robić, więc blog to takie rozszerzenie Twojego hobby :-)
Myślę, że zasłony są już w pełni świadome tego, że się położą z czasem ;-)
Kolor kawy z mlekiem również lubię. Zauważyłem, że część sklepów z wyposażeniem w swoim wystroju używa właśnie takich kolorów. Widocznie wabią one klientów :-) Jest to kolor spokojny, ale też bardzo elegancki.
Ale dlaczego akurat wilk? Większość zwierząt można przypasować do takiego opisu jaki podałaś :-)
To oczywiste, że wybór padłby na kajak. Ale kajak zrobiony ze starych obrusów, to byłoby coś! ;-) Można wiedzieć gdzie na tych kajakach pływałaś? Gdzieś blisko?
Nie próbowałam nigdy czytać książki w innym języku i chyba też szłoby mi kiepsko, musiałabym się posiłkować translatorem ;) a to już nie to samo..
UsuńA co, Zmierzch nie jest zabawny? Horrorem na pewno nie jest.. ;) Ja się uśmiałam czytając książkę.
Nie powiem, że nie chciałam nigdy takiego spotkania, nawet w trakcie trwania zażyłości blogowej. Na blogu Jerzyka lubiłam najbardziej Mamę Natalki, ale mieszkała aż w Anglii ;) Oczywiście, że lubię spotkania po latach ;) Wyobraź sobie, że miałam przyjemność zorganizować pierwsze takie spotkanie klasy z podstawówki poprzez NK- było fajnie, nawet wychowawczynię wkręciłam, a teraz bardzo rzadko zaglądam na NK.
Nie wiem dlaczego wilk. Ma w sobie coś to zwierzę, czego nie potrafię wytłumaczyć. Może jak przeczytam wreszcie "Biegnącą z wilkami", to podam Ci jasną odpowiedź? ;) Wypożyczyłam sobie wczoraj z biblioteki. Muszę jednak najpierw zmęczyć "Lilkę" Kalicińskiej, którą pożyczyłam od Mamy. Głupio mi zostawić książkę w połowie nieprzeczytaną. Jak więc widzisz, musisz się wykazać cierpliwością w oczekiwaniu na odpowiedź ;)
Kajak z obrusów chyba nie utrzymałby mnie na wodzie ;) Na kajakach pływałam w pobliżu Międzyrzecza, rzeką Obrą. Około dwóch godzin w jedną stronę, jednego dnia obróciliśmy, bez noclegu. Znalazłam stronę w necie ( http://www.obra.pl/ ) i wciągnęłam w to domowników (córka nie chciała, mąż i syn pierwszy raz w kajaku, ja pływałam w podstawówce ;). Super było... za rok na pewno znów pojadę ;)
Nie ma co ukrywać, że Zmierzch ma więcej z bajki niż horroru ;-)
UsuńSpotkania po latach fajna rzecz. Ja może za jakiś czas też coś podobnego zorganizuję. A jak u Ciebie było z frekwencją? Przynajmniej połowa ludzi przyszła?
No to czytaj i daj znać wilczyco ;-) Lilkę widziałem ostatnio u swojej Mamy, że czytała :-) Ta blogosfera to wieczne czekanie, więc już przywykłem i chyba nauczyem się cierpliwości ;-)
W przyszłym roku wybiorę się na kajaki jak nie zapomnę :-) Kiedyś pływałem i na burzę trafiłem, więc jakaś fobia pozostała - trzeba chyba się jej pozbyć ;-)
To może jakieś pokrowce z obrusu do kajaków ;-))
Z frekwencją było bardzo dobrze, udało mi się ściągnąć praktycznie wszystkich, którzy pozostali na miejscu- czyli nie wyemigrowali ;) Dam znać jak przeczytam, ale zejdzie mi jeszcze...
UsuńLilkę zmęczyłam wreszcie w zeszłym tygodniu- za smutna, jak dla mnie, trup ściele się za trupem (to dopiero horror) , ach to głupie życie... smutno mi i już..
Na kajaki wybierz się koniecznie, naprawdę warto! mimo, że wszytko później bolało jak cholera, to jednak czuję, że żyję.. :) i .. wbrew pozorom odpoczywam..