niedziela, 28 października 2012

Tak jak w kinie-prolog

Tydzień mnie tu nie było, bo czytam. Czytam cudowną, pachnącą nowością książkę. Chociaż lubię te pachnące starością ;), jednak ta ma za to treść dotyczącą minionych lat. "Eugeniusz Bodo -Już taki jestem zimny drań" taki jest tytuł książki Ryszarda Wolańskiego. Niestety książka nie jest moją własnością, tylko państwową, bo z biblioteki. Bardzo bym chciała ją mieć, ale kosztuje ponad pięćdziesiąt złotych- dla mnie na obecną chwilę to dużo, więc na razie się wstrzymuję. Jak skończę czytać to oczywiście postaram się zamieścić recenzję. Być może wpisów zainspirowanych książką powstanie więcej. 

Dziś zamieszczę fragment prologu z rozdziału drugiego:

"Kariera artysty jest podobna karierze kurtyzany:
Najpierw dla własnej przyjemności, później
 dla przyjemności innych, a w końcu dla pieniędzy.
Achard

"Zgiełk. Gwałtowne ruchy. Krzyki. Uderzenia młotów. Zgrzytanie pił. Głośne nawoływania. Czasem urywek muzyki. Przeraźliwe gwizdy. Ciężkie stąpania robotników. Zapach farb. Ogrom atelier filmowe. (...) Reżyser mówi -scena 237! Wszyscy czytali scenariusz? Dobra jest. Prędzej! Próba. Operator!!! Panie operatorze zechce pan łaskawie przyjrzeć się, wszak i panu zależy, aby całość wypadła dobrze. Dyrygent grać, grać! Proszę coś nastrojowego. Tak, dobrze"  

Takie było i jest tradycyjne kino. Rwetes krzątanina. Zgiełk czyniony przez ekipy budujące scenografię, przez dekoratorów, tapicerów i stolarzy. Natrętny głos reżysera i jego asystentów, wzywający do prób i nagrań. Trema aktorów, duble ujęć i epizodów. Tylko na ekranie panowała cisza. Do czasu. Wreszcie wielki niemowa przemówił. Wtedy każdy następny rok przynosił nowe wynalazki, adaptowane ochoczo przez film. 

Taśmę filmową zastąpił dzisiaj zapis elektroniczny. Pracę licznych ekip technicznych wyręczać zaczął komputer. Po drugiej stronie ekranu też zaroiło się od nowinek. Żeby obejrzeć najnowszy obraz, nie trzeba nawet wychodzić z domu. Ulubiony fotel i kapcie, zamiast biletu telewizor, pilot i odpowiedni abonament i już oglądamy kolejną premierę. Tylko zapodziała się gdzieś romantyka. Dzisiejsze multikina zastępują, jak sama nazwa wskazuje, kilkanaście kin naraz, ale zamiast celuloidu roznosi się w nich zapach prażonej kukurydzy. 

Tylko małe iluzjony, oby trwały wiecznie, cieszą się dawną sławą, sławą nieprzemijających dialogów, gestów, refrenów i twarzy. Zanim tam zaglądniesz, Drogi Czytelniku, przypomnij sobie, kiedy i gdzie mogłeś widzieć człowieka o "stu twarzach", jednego z najpopularniejszych aktorów tamtych czasów- Eugeniusza Bodo...  "

   Niezaprzeczalna, trochę dla mnie bolesna prawda tkwi w tych paru słowach. Być może to źle, nie wiem, ale taka już jestem, ponieważ żal mi tego, że coś się kończy, coś się zaczyna. To "nowe" nie zawsze mi odpowiada i w takich przypadkach mam minę jak wyżej Bodo na okładce "Kina" ;) 
 Tylko zapodziała się gdzieś romantyka. Właśnie. Żal mi, po prostu tego co minęło i już nigdy nie wróci...

3 komentarze:

  1. Cześć. Czytając książkę mogłabyś zwrócić uwagę czy było wspomniane coś na temat rozwodu rodziców Bodo? Mam wrażenie, że nie natknęłam się na taką informację. Wertowałam jeszcze kilka razy książkę, ale nic nie znalazłam. Wydaje mi się, że było to pominięte i napisane tylko o śmierci ojca Bodo. Chciałam przeczytać książkę raz drugi, żeby odnaleźć ten fragment (który majaczy mi się w pamięci), ale nie pamiętam w którym mniej więcej miejscu to było. Byłabym ogromnie wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;)
      Klaudia, specjalnie dla Ciebie wzmianka o rozwodzie rodziców Bodo:
      str.34/35
      "Tą najbliższą i najbardziej mu życzliwą osobą była matka. Wiedział doskonale, że mocno ją zranił ucieczką z domu. Od początku aktorskiej kariery targały nim wyrzuty sumienia. Wzmogły się, gdy dowiedział się o mało zgodnych relacjach między rodzicami. Ich rozwód, a później śmierć ojca przyspieszyły jego decyzję. Sprowadził matkę do Warszawy i z nią zamieszkał. Odtąd byli razem na dobre i na złe.[...] Gdy aktorstwo filmowe przyniosło mu fortunę, zmieniał Bodo mieszkanie jeszcze nie raz. Zawsze z matką"
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Chciałam przeczytać książkę raz drugi, żeby odnaleźć ten fragment (który majaczy mi się w pamięci), ale nie pamiętam w którym mniej więcej miejscu to było.

    Coś mi nie wyszło powyższe zdanie. Chciałam napisać, że nie mam możliwości przeczytać książkę po raz drugi... A takie moje wertowania kartek nic nie daje, bo nie kojarzę, w którym miejscu było wspomniane o śmierci ojca Bodo.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin