Widzę piękną, pachnącą łąkę pełną kwiatów (chyba stokrotki), targane są przez wiatr. Łąka piękna, ale wiatr niebezpieczny i nieprzyjemny, zimny...
*
Nie wiem zupełnie jak skomentować film. Może nie powinnam była czytać najpierw książki? Chcąc nie chcąc, jak się przeczyta książkę porównuje się. Niekoniecznie, aby powiedzieć co lepsze. Tak po prostu. Jednak przyznam, że mi książka podobała się bardziej.
Cóż, film po cudownej książce wypadł, jak dla mnie, trochę blado. Przepraszam wszystkich fanów za te słowa. Sama fabuła, gra aktorów jest dobra, ale brakuje mi czerwonych róż. Tutaj są tylko białe stokrotki...
Wyjaśniam, że w książce dla Andrzeja Andzia była szkarłatną różą i takimi kwiatami ją zasypywał:
Kadr z filmu-pierwsze pocałunki nastąpią |
Zanurzył twarz w pęku purpurowych kwiatów i chłonął ich woń wykwintną. Tulił płatki pachnące do ust spragnionych i szeptał im słowa pieszczotliwe. Przypomniał sobie te chwile, tak już zdaje się odległe choć niedawne, gdy Andzię miał w swych ramionach i wyczuł ustami aksamitną miękkość jej policzków, żar jej ust dziewiczych i gdy słyszał tętna bijące w jej żyłach, które on wywołał. Jak ona wtedy kwitła, jak gorzała promieniście, jaki rozsiewała potężny wdzięk i urok.
- Szkarłatna, szkarłatna róża moja?
-Zastanawiam się dlaczego wydawano książki o namiętności i pragnieniach, ukazujące z całą mocą prawdę ludzkich potrzeb i pragnień, a filmy robiono praktycznie wprost przeciwnie. Skrywano co niektóre fakty. Lora w książce była rozwiązła, pragnąca rozkoszy i sama opuściła dom z Okszą- nikt jej nie wygonił. Jej życie początkowo było zgodne z jej potrzebami, jednak niestety skończyła jako zwykła prostytutka.
-W książce Andzia miała długie czarne włosy i zaplatała je w warkocze. Z urody przypominała nawet trochę Cygankę. A Lora miała długie, rudawe ze złotymi refleksami włosy i to pasowało mi do obrazu dzikiej, niegrzecznej dziewczyny.
-Dla mnie film wypadł, nawet w wielu momentach, bardziej jako komedia. Zwłaszcza w scenach z Antonim Fertnerem (Konsyliarz) i Mieczysławą Ćwiklińską (Ewelina).
-Oksza nie miał w książce wypadku awionetką, tylko ucierpiał, gdy zderzyły się ze sobą dwa pociągi. Kościesza w filmie jest stryjem- w książce ojczymem, a na wielkim drzewie, przy którym Andrzej skonał, Andzia powiesiła krzyż, a nie, jak w filmie, obraz z Matką Boską.
No i na koniec: po prostu nie ma ani kawałka drugiego tomu! Nie ma ruiny materialnej, fizycznej i duchowej Andzi. I nikt ani razu nie nazwał jej Andzią, czy Handzią tylko zwyczajnie, po prostu.. Anią.
Trochę się zawiodłam, miałam po prostu wrażenie, że to film o zupełnie innych osobach i tytuł filmu jest trochę nie adekwatny do scen w filmie.
I dlaczego nie pokazali Lorki kiedy naga przed lustrem podziwiała swoje wdzięki? Ina Benita na pewno wniosłaby trochę seksapilu.
Wiem, wiem ...nie te czasy;) Pamiętacie jak w Nad Niemnem Iwona Pawlak jako Justyna w zwiewnej, całkowicie przeźroczystej koszuli szykuje się do snu.
Wiem, wiem... to było 50 lat później. Musiało nastać takie kino. Mogę podziwiać kobiety, bo lubię każde piękno i naturalność , dlatego tak łatwo przychodzi mi komplementowanie kobiet...będąc kobietą. Mężczyzn też podziwiam, jak zasłużą...
I zdanie pojawiające się często:
-Co jest najlepszym lekarstwem na wszystko? jedzenie... może gruszeczkę?
I gdzież tu tytułowa gehenna?
***
Wybrane cytaty z filmu:
-Panna na wydaniu, ja ci to mówię, tylko za mało jada, musi trochę przytyć, no bo takie kurczę, cóż to za żona dla Polaka?
-Nie wiedziałam, że żonę kupuje się na kilo!- mówi ze śmiechem Lorka.
*
-Czas się żenić paniczu, czas...
-Chciałabyś się mnie pozbyć Zenobciu!
- A nie, nie, nie, nie... tylko ckni mi się.
-Za czym to?
-Ile to już la lat odkąd panicza tak kołysałam. O za tym mi się ckni.
- O, więc chciałabyś mnie znów kołysać ?- pyta ze śmiechem Andrzej.
-Nie panicza. Tylko dzieci panicza. Wnuki.
-Wnuki, od razu wnuki. Jeden ci nie wystarczy? Ile ci trzeba dwoje, troje?
- A to już trochę lepiej.
-Jeszcze mało!?
-Moja matka miała szesnaścioro, i to ojciec martwił się, że jeszcze mało.
*
A może oni mają rację, że ja konował?! Ja jestem właściwie tylko weterynarzem..
- Ja wolę pana, niż nie wiem jakiego ginekologa!
..........
Ostatnia scena z Witoldem Zacharewiczem |
Podsumowując. Oglądnęłam ten film głównie ze względu na Witolda Zacharewicza. To jemu też zawdzięczam, że przeczytałam książkę- po nitce do kłębka. To był jego ostatni film. I straszne jest to, że w tym swoim ostatnim filmie umiera. Wszystko co osiągnął zabrała mu wojna.
Panie Witoldzie zawsze będę pamiętać.
Piękne słowa. Również obejrzałam ten film ze względu na Pana Witolda, który niestety nie zdążył w pełni rozwinąć swego talentu. Również będę pamiętać... Postanowiłam, że również przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńWspaniały film, z klasą. Zresztą jak większość przedwojennych...
Naprawdę warto przeczytać książkę, szczerze polecam ;)
Usuń