środa, 25 stycznia 2012

Dolina Koni rozdział pierwszy-fragmenty i moja ich interpretacja



     "Była martwa. Obłożono ją klątwą. Jakie więc miało znaczenie to, że marznący deszcz lodowatymi igiełkami odzierał ją ze skóry. Młoda kobieta zmrużyła oczy i spojrzała pod wiatr.
Ayla posiadała umiejętnośc, której normalnie nie miały inne kobiety klanu. Mianowicie potrafiła polowac. Co prawda tylko z procy, ale nawet mężczyźni przyznali, że była najzręczniejszym łowcą z procy w całym klanie. Sama się tego nauczyła i drogo okupiła tę umiejętnośc. "
I dziś są kobiety, które  mimo to, że ktoś inny, albo nawet same, uznają się za martwe, za nic nie warte i uważają, że ich życie się skończyło- potrafią nagle odrodzić się. Czasem staje się cud a czasem nabierają ogromnej siły i wiary w to, że mogą mieć lepsze życie. Zgodnie z przysłowiem- wiara czyni cuda. 
Mogą patrzeć  z podniesioną głową  pod zimny, deszczowy wiatr, mimo, że to boli. Jeśli uwierzą, że po tym wietrze przyjdzie słońce i ciepło. Wierzą. 
Czy potrafią polować? Hmm... nie w dosłownym sensie -co najwyżej muchę albo komara-  ale i w obecnych czasach kobiety walczą o lepszą przyszłość dla siebie i bliskich. By na stół było co postawić. I czasem drogo kosztuje ich ta umiejętność. Brak kontaktu z bliskimi, brak akceptacji, zrozumienia, kłótnie, rozwody. 
Dlaczego tak jest?
  Kiedyś mogli polować i pracować na utrzymanie rodziny tylko mężczyźni. Miejsce kobiety było w domu. Teraz mają wolność, swobodę w wyborze tego co chcą robić. Nawet nie muszą rodzić dzieci i mieć rodziny. Nikt nie narzuca im sztywno ustalonych ram, których nieprzestrzeganie grozi samotnością i brakiem zrozumienia a nawet śmiercią, nie tylko emocjonalną, ale w dosłownym tego słowa znaczeniu. A jednak mimo wszystko bywają samotne i nierozumiane, i te kobiety mające rodzinę i te z wyboru same. 

"Był czas, gdy przeżycie zależało od przystosowania się do sposobu życia obcego jej naturze. Teraz zależało od umiejętności przełamania uwarunkowań dzieciństwa i rozpoczęcia samodzielnego myślenia. Trzeba było wielu prób i błędów, wiele wygasłego żaru, nim odkryła sposób na przechowywanie odrobiny ognia...  "
      Czy jestem strażniczką ogniska domowego? Czy potrafię sprawić, by nigdy nie zgasł żar i tlił się zawsze na dnie mojej duszy i w sercach moich bliskich?  Czy bywamy my kobiety jeszcze taką ostoją, do której mężczyźni po ciężkim dniu pracy wracają z radością i nadzieją, że ogrzeją go ciepłe ramiona żony, jej uśmiech, kolacja?
A przede wszystkim, czy mamy na to ochotę i czas? Czasem nie mamy ani jednego, ani drugiego. Czy sprawia to zabiegany tryb życia, całkowicie odmienne potrzeby, czy brak miłości w związku, nie zawsze wiadomo.  

  " Włożyła do kosza procę, kamienie, woreczek z lekami, materiały do rozniecania ognia. Zdjęła okrycie. Stała naga, nie licząc amuletu- małego skórzanego woreczka zwisającego na rzemyku z szyi. Zdjęła go i również włożyła do kosza podróżnego. Zadrżała, czując się bardziej naga bez swojego amuletu niż bez okrycia, ale małe, twarde przedmioty we wnętrzu woreczka działały na nią uspokajająco. 
Oto było wszystko, cały jej dobytek, wszystko czego potrzebowała do przeżycia- to oraz jej wiedza, zręczność, doświadczenie, inteligencja, determinacja i odwaga."  
Tak. Bywa, że musimy zostać nagie, zmarznięte i samotne, by wiedzieć co jest naszym atutem w naszej głowie. Gdy życie boli nas już tak bardzo, że nie dajemy sobie z nim rady, zdarza się, że zaczynamy wierzyć w znaki, amulety i w to, że przyniosą nam szczęście. I ja wierzę, ale poza tym powinnam zaufać sobie i swojej sile. Powinnam.

"Ayla wspinała się na długie wzniesienie rozglądając za miejscem na obóz. Była zmęczona, głodna i zła na siebie.
Blask bijący od horyzontu był tak jasny, że niemal przegapiła urwisty skraj równiny. Stojąc na brzegu, przesłoniła dłonią oczy i spojrzała w dół parowozu.
Poniżej płynęła rzeczka, oba jej brzegi porastały drzewa i krzaki. Skalisty wąwóz otwierał się na chłodną, zieloną, ocienioną dolinę. W połowie drogi w dół, pośrodku łąki, ostatni promienie zachodzącego słońca padły na małe stadko spokojnie pasących się koni..."

 Wreszcie, kiedy już prawie traciła nadzieję, odnalazła szczęśliwe miejsce, dolinę koni. Miejsce to pomoże jej w samotności nabrać nowych umiejętności i siły. Człowiek zdany tylko na siebie, rozwija się.
By kiedyś mogła dzielić się nowo nabytymi wynalazkami, z ukochanym i z innymi ludźmi. Ale ona jeszcze o tym nie wie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin