- Hrabia Józio Lulewicz prowadzi dość nienormowany a wręcz wyczerpujący tryb życia. Głównie spędza czas z kolegami na imprezach, które później odsypia całymi dniami.
- Nagle postanawia się ustatkować i chce prowadzić teatr. Na inwestycję potrzebne jest mu tylko dwadzieścia tysięcy. Jednak matka zniechęcona jego zachowaniem postanawia go ukarać i nie daje pieniędzy marnotrawnemu synowi. Józio żali się koledze Wacławowi ze swojego kłopotu, a ten przypomina mu wczorajszy wieczór i zbitą szybę u szewca. Zrezygnowany pożycza drobną kwotę od swojego lokaja i idzie naprawić szkodę wyrządzoną po pijanemu. A tam wpada na pomysł jak zrobić na złość matce i przy okazji wydobyć od niej grosz na własny interes- zatrudnia się w zakładzie szewskim. Jednak zamiast satysfakcji z zemsty spotka tam miłość, która odmieni jego nędzny tryb życia...
Ja tu rządzę i ...kocham cię...- mówi słabym głosem Joasia |
- Doskonała i niezwykle barwna komedia. Władysław Grabowski jako hrabia Anatol i Józef Orwid jako szewc Wirgiliusz Kopytkiewicz- po prostu mistrzowskie sceny w tym względzie. A poza tym, zobaczenie Warszawy w niemal ostatnim momencie przed wojenną zawieruchą...- premiera filmu miała miejsce już podczas wojny, 23 grudnia 1939 roku.
- W dzisiejszych czasach zaliczono by film Ja tu rządzę zapewne do gatunku komedia romantyczna. Jednak współczesne komedie moim zdaniem, mają w sobie wiele sztuczności i takiej naciąganej akcji. Jak nie ma łaciny- to nie ma filmu. I cóż można wymyślać, wciąż i wciąż od tylu lat. Scenariusze się powielają. W polskich komediach ostatnimi czasy zupełnie nic się nie dzieje. Niektóre jakoś da się oglądnąć, przełyka się je bez odruchów wymiotnych. Podam dwa tytuły komedii, których nie dałam rady oglądnąć do końca- Jeszcze raz i Ciacho. Przy pierwszej przetrwałam na przewijaniu do przodu mając nadzieję, że "akcja" jakoś w którymś momencie mnie wciągnie- niestety nie udało się. Przy drugim wytrzymałam 10 minut. Nie uratowały tych filmów nawet znane i lubiane twarze.
- Natomiast szczerze i z całego serca polecam film Ja tu rządzę.
- Na koniec dodam, że mimo, że to świetna komedia i uśmiech sam pojawia się co chwilę na twarzy, to jednak niestety ogląda się go z nutką smutku i nostalgii. Dlaczego? Ponieważ wiem, że dla trzech osób grających głównych bohaterów, ten film był ostatnim. Ina Benita (Joasia Kopytkiewicz), Zbigniew Rakowiecki (Hrabia Józio Lulewicz) i Józef Orwid (szewc Wirgiliusz Kopytkiewicz) zginęli podczas Powstania Warszawskiego. Losy Iny opisałam we wczorajszym wpisie, a Zbigniew Rakowiecki za udział w powstaniu został rozstrzelany przez Niemców w sierpniu, natomiast Józef Orwid zginął od wybuchu niemieckiego czołgu pułapki również w sierpniu..
- *
Wybrane cytaty z filmu:
- -Proszę jaśnie pana.
- -Co jest?
- -Już późno. trzeba wstawać.
- -Późno? A która to?
- -Piąta, proszę jaśnie pana.
- -W nocy?
- -Nie, po południu.
- -Zaraz, zaraz. Wczoraj czy dziś?
- -No, dziś...
- -No to mam czas do jutra. Dobranoc.
- *
-A może do jakiegoś innego fachu? Wygląda pan dobrze, na pół inteligenta prawie.
*
-Z pana byłby niezły szewc, panie. Warunki głosowe pan posiada.
*
-Dlaczego on to zrobił?
- Jak to się mówi: tonący dratwy się chwyta.
*
-Co ty wyprawiasz?
-Nic mamo, pracuję. Sprzątam w sklepie, podłogi szoruję, buty sprzedaję.
-Widzisz jaki zdolny. Hrabia a tyle potrafi.
*
-Co to znaczy? Zbzikowałeś?
-Nie wujaszku, zmądrzałem.
-A to fatalnie!
Siostra opowiedziała mi o tym filmie i o Inie Benicie. Zainteresowana tematem zaczęłam szukać w goglach i tak tutaj trafiłam.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący blog.
Przypomniał mi, że kiedyś w niedzielne popołudnia lubiłam oglądać "W starym kinie".
Pozdrawiam
Też lubiłam ten program i tak mi zostało do tej pory :)
Usuńpozdrawiam