sobota, 28 września 2013

Sesja retro ;)

Skoro już tak trwam w swych postach w latach trzydziestych, czytam prasę z lat trzydziestych, postanowiłam również ubrać i uczesać się w tym stylu :)

 By zrealizować to przedsięwzięcie, udałam się wczoraj do second-hand'u i kupiłam sweterek w piękne kwiaty za 27 zł i spódnicę w kratę za 19 zł. Uznałam, że ten zestaw nada się do powrotu do lat trzydziestych a i później przyda się na co dzień.
 Wczoraj o dwunastej w nocy (a może to już dzisiaj), z przodu głowy powpinałam wsuwki, by mieć fale :), a włosy z tyłu nakręciłam wałki.

 Dzisiaj, postanowiłam uwiecznić tą nagłą przemianę. Poprosiłam swoją córkę, Paulinkę (zapraszam na jej bloga: http://paheli-perception.blogspot.com/ ) , o zdjęcia. Efekty jej pracy poniżej. W trakcie robienia zdjęć, trochę fryzura mi się niestety rozleciała, za mało spinek miałam, a może za mało się postarałam, nie wiem ;) Dodam, że miałyśmy niezły ubaw, podczas zdjęć. Spodobało jej się, trochę, i następnym razem, być może uda mi się ją przekonać i to ona będzie modelką ;)

                                         
















                    A na początku poprosiłam ją o zdjęcie, podobne do tego poniżej ;)
moja przyjaciółka, nr 18, 25.09.1938



34 komentarze:

  1. Wooo... śliczna sesja! 2, 6, 9 i 10 - cudne zdjęcia! No i zazdraszczam umiejętności zrobienia sobie fryzury - ja od stu lat ograniczam się do koka, bo nic innego z moich włosów niestety wyjść nie chce. Narobiłaś mi ochoty na taką sesję, tylko modelki nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka razy wpinałam i wypinałam spinki, zanim uznałam, że może być i , że chyba wyjdą mi jakieś"fale" ;) Za drugim razem powinno mi pójść lepiej... tak sobie myślę, że do pracy będę się tak czasem czesać... a co! ;) Naprawdę polecam Ci taką sesję, fajna zabawa. Modelką możesz być przecież Ty sama, na pewno poradzisz sobie z uczesaniem ;)

      Usuń
  2. Witaj,

    piękna ta sesja i przypomniał mi się film z Gabrielą Kownacką, gdzie pojawiła się piosenka: "Lata dwudzieste, lata trzydzieste, wrócą piosenką, sukni szelestem..."

    A z tamtych lat?

    Kino, zwłaszcza "Przeminęło z wiatrem" i polska gwiazda Jadwiga Barańska, a skoro mamy Rok Juliana Tuwima, to niech miłość nam wszystko wybaczy.

    Pozdrawiam serdecznie,j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiem, który film masz na myśli "Hallo Szpicbródka" z Piotrem Fronczewskim? świetny film i piękna Gabriela, wielka szkoda, że nie ma jej już z nami.. tak właśnie, niech miłość nam wszystko wybaczy..
      Pozdrawiam również serdecznie.

      Usuń
    2. A widzisz, zapomniałam tytułu, choć od lat szpieguję kino na Filmwebie.
      Mnie też szkoda,że p. Kownacka odeszła zbyt wcześnie.
      Z Fronczewskim też dobrze wypadła w "Trędowatej".
      Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie!

      Usuń
    3. "Trędowatą" akurat dawno już oglądałam i trochę zapomniałam. Gabrielę kojarzę z filmu, ale Piotra Fronczewskiego jakoś nie ...;) Ale na pewno tak jak napisałaś wypadli dobrze.
      Również dziękuję bardzo za wizytę u mnie i pozdrawiam :)

      Usuń
  3. No, no :-)
    Jak już są zdjęcia, to teraz może film nakręcicie?
    Zajrzałem na bloga Twojej Córki - to co tam jest zaprezentowane to jej twórczość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, może ...najlepiej film niemy ;)
      Tak to jej twórczość ... wiem, jest trochę nietypowa, może kontrowersyjna, ale nie mogę namówić jej by malowała krajobrazy :) Taka już jest wyjątkowa.

      Usuń
    2. Przy niemych będzie mniej roboty ;-)
      Nie wiem czy nietypowa, ale mnie się podoba. Ja, jak byłem mały, to tak nie potrafiłem rysować - w sumie do dzisiaj nie umiem :-) Ma dziewczyna talent :-)

      Usuń
    3. Będzie mniej roboty i zabawnie by było w przyśpieszonym tempie ;)
      Mi też się podobają rysunki i obrazy olejne mojej córki. Zdawała w tym roku do liceum plastycznego we Wrocławiu, jeździłam z nią na egzamin, wierzyłam, że z takim talentem musi się dostać, ale niestety nie udało się.
      Ale może kiedyś ktoś dostrzeże w jej obrazach to co ja i Ty i będzie miała na przykład swoją wystawę w galerii :) Dziękuję :)

      Usuń
    4. Zaskoczyłaś mnie tym, że jej nie przyjęli! Zawsze myślałem, że wszelaka artystyczność to "niszowość" w PL i w szkołach artystycznych tylko wiatr hula a chętnych brak :-) Może za rok spróbuje? Chociaż pewnie już jej się nie będzie chciało...
      Z mojej znikomej znajomości sztuki wynika, że większość artystów-malarzy stawała się znana dopiero po swojej śmierci, więc bardziej niewdzięczny zawód ;-) A z wystawami w galeriach obecnie nie jest tak źle, w sensie- nie jest trudno, więc wszystko jeszcze przed nią :-)

      Usuń
    5. Mówiłam jej, żeby się nie załamywała i może za rok spróbowała, powiedziała, że nie, a co będzie zobaczymy:)
      Jest jeszcze ASP... więc tak, jak piszesz wszystko jeszcze przed nią ;)

      Usuń
  4. Nie da mi to spokoju, więc muszę Ciebie dopytać.
    Czy szkoła dla artysty ma jakiekolwiek znaczenie? Pomijam tu kwestie typu, że zawsze czegoś nowego mona się nauczyć, bo to oczywiste, ale czy szkoła daje jakąś przepustkę dalej? Rozumiem inżyniera, który kończy politechnikę i taki papierek przyda mu się do pracy, w której będzie robił to czego się nauczył. Artyści gdzieś pracują? Sa miejsca gdzie się ich zatrudnia czy żyją ze sprzedaży swoich prac. W sumie nawet jakby się ich gdzieś zatrudniało, to chyba moga łatwo sprzedać siebie przez pryzmat tego co tworzyli do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że też się nad tym zastanawiałam, jak mi powiedziała, że chce się kształcić w tym kierunku. Mówiąc szczerze i odpowiadając na Twoje pytanie, nie wiem jak przedstawia się sytuacja na rynku pracy artystów. ( teraz chodzi do ogólniaka) Stwierdziłam, że w dzisiejszych czasach, pracę może znaleźć chyba jako grafik komputerowy- A tak na marginesie, to żadna szkoła nie daje gwarancji zatrudnienia. Może to po prostu łut szczęścia? Jestem po liceum ekonomicznym a zawsze pracowałam w handlu. Chociaż do papierkowej roboty, takiej na przykład księgowej, też raczej mnie nie ciągnie ;)
      Ciężko jest znaleźć idealną pracę- bierze się to co jest, tak jak obecnie w moim przypadku.
      Tak więc nie wiem jak ułoży się w życiu mojej córce. Chciałabym dla niej jak najlepiej, ale chciałabym też, by robiła w życiu to co kocha, bo to jest bardzo ważne- jednak jest kobietą, a kobieta jak to kobieta, zmienną jest ;)

      Usuń
    2. Mnie też przez głowę przeleciała myśl o grafice. Ale właśnie kłóciło mi się to z ideą, bo tworzyć coś na komputerze to jednak inaczej niż na żywo, własnymi rękoma.
      Że żadna szkoła gwarancji nie daje to się zgadzam.
      W ogóle szkolnictwo oderwane jest od rzeczywistości. A jeszcze w PL to i o rzeczywistości ciężko nawet rozmawiać ;-)
      Handel i ekonomia - lekko, ale jednak się zazębia, więc źle nie jest ;-)
      Tak jak mówisz, córka młoda i pewnie jeszcze nie raz zdanie zmieni. Pewnie wybierze to co najlepsze, więc luzik :-)

      Usuń
    3. Kłóci się trochę, ale ona lubi też tworzyć rysunki w paincie, ma na youtube kilka swoich rysunkowych filmików:
      http://www.youtube.com/user/Palelinka
      Zdjęcie profilowe, to jej autoportret ;)

      Handel i ekonomia powiązane są, to fakt ;) Ale wszystko to, to umysł ścisły, do którego szczerze, nieskromnie mówiąc mam głowę, szybko się uczę, ale wolę życie w oderwaniu od rzeczywistości ;)) tak, tak, panie Nobody Mysterious ;)

      Usuń
    4. Suba zrobiłem - w wolnej chwili popatrzę na twórczość :-)

      Pracę od życia prywatnego można próbować oddzielić :-) Jak zauważyłaś - Nobody Mysterious to własnie miejsce, które łaczy stare życie zawodowe (a raczej ludzi tamtejszych) z moim nowym życiem :-) Ale to wszystko na razie testuję, jak to się skończy to nie wiem. Może wrócę? A może tak jest dobrze? Czas pokaże :-)

      Usuń
    5. Pewnie, że można pracę oddzielić od życia prywatnego... a nawet trzeba ;) Powiem Ci szczerze, że się nie wczytywałam za bardzo (za co przepraszam :) w treść bloga, bo tylko zobaczyłam słowo "finanse" to od razu dostałam dreszczy ;))
      Wiem, powinno się wiedzieć na jakim świecie się żyje i czy nie grozi nam jakiś finansowy krach, więc coś tam wiem- ale raczej nie na tyle, by z Tobą dyskutować na ten temat ;))

      Usuń
    6. Na tamtego bloga nawet nie zapraszam - to specyficzne miejsce, które trochę mnie utrzymuje przy "starym", ale przypomina o "nowym". Nic odkrywczego tam nie ma i pewnie długo nie będzie :-)
      Ekonomistka, więc wiedzieć musisz :-)

      Usuń
    7. Żadna ze mnie ekonomistka, po prostu skończyłam "jakąś" szkołę ;) Chciałam mieć zawód, po ogólniaku musiałabym iść na studia, a jakoś mnie wtedy do nauki nie ciągnęło ;) Na studia zachciało mi się iść jak już miałam dzieci- nagle uświadomiłam sobie, że może coś straciłam w życiu, coś mnie ominęło i, że za szybko weszłam w dorosłość?
      Ale nie poszłam na studia, bo stwierdziłam, że to trochę naruszyłoby budżet domowy.. mąż mnie nie dopingował, ( chociaż sam studiował do 28 roku życia, żeby go do wojska nie wzięli ;) a ja przy podjęciu tej decyzji, potrzebowałam wsparcia. Najlepiej zwalać winę na kogoś, nie? ;) trzeba było postawić na swoim! Cóż było, minęło.. i właściwie po co mi ten papierek? Żeby się dowartościować w oczach znajomych i bliskich? ;)

      Usuń
    8. Nigdy nie jest za późno aby zacząć :-)
      Zdanie o studiach mam podobne - coś a`la papierek, ale szczerze mówiąc ten zwykły papierek otwiera kilka drzwi o czym wcześniej nie wiedziałem. Jest wiele zawodów regulowanych, które bez tego papierka są zamknięte. Nawet późniejsze przebranżowienie się łatwiej i szybciej zrobisz mając ten papierek.
      Moja historia studiowania to niekończąca się opowieść :-) Książkę kiedyś o tym napiszę :-))
      Na męża się nie oglądaj - jak ja już mówię, ze warto sobie zrobić ten papierek, to na serio warto - a mówi to największy reformator od czasów szkoły średniej, który na każdym kroku udowadniał, że szkoła nie jest do niczego potrzebna :-))

      P.S. Po mnie wojsko do domu przyjechało aby mnie zabrać, ale się nie dałem :-)

      Usuń
    9. Na pewno nigdy nie jest na nic za późno w życiu ;) To tylko człowiek stwarza sobie ograniczenia... ale najgorzej zrobić ten pierwszy krok.. może za rok ;)
      Książka na pewno będzie ciekawa, motywująca? czytających, a więc już zaczynaj pisać ;)

      Usuń
    10. Dokładnie - to człowiek sam siebie ogranicza, bo "wiecznie coś" :-) Ale też nie ma co się spinać na siłę. Jeśli pojawi się konieczność to i tak człowiek się zmobilizuje i podejmie się "wyzwania" :-)
      Akurat pisanie to moja zmora, więc z książką mogłyby być problemy - no chyba, że zamiast literek cyferki bym stawiał ;-)

      Usuń
    11. Muszę przyznać, że nie mam zbyt wielkiej siły woli i nie zawsze potrafię zrealizować to co sobie postanowię, więc w moim przypadku nie ma mowy o spinaniu się na siłę :)
      Co ma być, to będzie ;)
      Pisanie nie wychodzi Ci tak najgorzej, nawet dobrze- prowadzisz przecież trzy blogi ;) A ja lubię pisać. Pisanie jest jedną z moich największych pasji w życiu i powiem Ci, że mam w swoich skromnych planach napisanie książki... zaczynałam nawet kilka razy, ale nie wiem jaki temat wybrać, na rozwinięcie, bo nie chcę by była przeciętna, mam wysokie aspiracje, nie? ;) Interesuje mnie coś pomiędzy Harrym Potterem a Przeminęło z wiatrem. Niezły rozbieg... ;)

      Usuń
  5. U mnie też nie ma nic na siłę. Często coś zacznę i jak cokolwiek mi nie pasuje to nie mam skrupułów tego zakończy :-)
    Ja od małego upierałem się, że pisanie i czytanie to nie dal mnie i robiłem to bardzo skutecznie :-) Trochę żałuję, ale myślę, że jeszcze mam czas to nadrobić. Prowadzenie blogów może mi w tym pomóc :-) Ale sam dostrzegam wiele braków jak chociażby błędy ortograficzne, interpunkcja to już na maxa leży i składniowe. Jakoś się tym zbytnio nie przejmuję, ale mam zamiar nad tym popracować, bo jednak powinno się umieć ładnie pisać :-)
    Ostatnio się uśmiałem, bo zacząłem czytać jakąś książkę i autor wspominał, że kilka lat temu rozpoczął od pisania wstępu do tej książki i tak pisał go trzy lata po czym okazało się, że w tym wstępie omówił wszystko co chciał ująć w całej książce i musiał napisać "przed-wstęp" a ten wstęp, który tworzył przez lata podzielił tylko na rozdziały :-))) Więc polecam Tobie zacząć pisać wstęp i może przejdziesz podobną drogę do własnej książki :-)) Harry Potter i Przeminęło z wiatrem, hmmm... brzmi bardzo oryginalnie :-) Na pewno przeczytam! Magia z miłością - podobne rozwiązanie masz w sadze Zmierzch. Co prawda trochę inaczej, ale jednak zmieszanie dwóch światów osadzonych we współczesnych ramach czasowych i hicior jak się patrzy. Próbuj, próbuj - zawsze chciałem poczytać książkę kogoś kto jest niej anonimowy niż autor ze sklepowej półki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zauważyłeś po moich wypowiedziach na swoim blogu i na moim, mam w głowie, wiele niezrealizowanych pomysłów na realizowanie siebie ;) Tu książka, tam koszulki ;) No taka już jestem, niepoukładana, a w tym wieku i jako matka to już chyba powinnam być, ale cóż poradzić ;)
      Nie widziałam błędów przy Twoim pisaniu, przesadzasz :)
      Takie, jakieś krótkie opowiadania do szuflady do tej pory pisałam, bajki, (jedna nawet jest na tym blogu), ale na książkę potrzebowałabym więcej czasu, ciszy i spokoju, by się skupić, by nikt i nic nie odrywało mnie od myśli, które akurat wpadły mi do głowy - więc chyba musiałabym zacząć pisać po nocach, co też nie jest łatwe, bo ledwo po 23-ciej a już zasypiam ;) Z tym wstępem to naprawdę zabawnie wyszło ;)

      Niekoniecznie, Harry Potter i Przeminęło z wiatrem razem, ale fajnie Ci się "skleiło": Magia z miłością, no tak, bo w ogóle miłość jest magią;) Tak na marginesie sagę Zmierzch czytałam- kilka razy ;) A te współczesne ramy, to nie wiem, chyba jednak nie ;) Jak widzisz, uciekam od współczesności w daleką przeszłość, albo magię i tam cały czas szukam inspiracji... szkoda tylko, że na razie kiepsko mi to wychodzi ;)

      Usuń
    2. To chyba normalna cecha współczesnego człowieka, że ma dużo pomysłów na siebie. To w sumie dobrze świadczy chociażby o świecie, bo to oznacza, że są jakieś możliwości. Pocieszające dla mnie jest również to, że jednak się z tego nieokrzesania tak szybko nie wyrasta, bo sam bym z tego powodu popadł w jakieś kompleksy ;-)
      Wznieś się na wyżyny swoich możliwości i powyciągaj to co już napisałaś i poskładaj te różne historie w całość - wtedy odpada problem "o czym pisać", bo musiałabyś stworzyć coś co jakoś logicznie musiałoby połączyć te opowieści - pewnie byłoby to niezłą zabawą, zarówno dla Ciebie przy tworzeniu, jak i dla czytelnika :-) Wydaje mi się, że to najszybsza i najprostsza forma realizacji - u mnie, z moim lenistwem byłaby wręcz idealna ;-)

      No tak, zapomniałem o Twoim uciekaniu od szarości codzienności w czerń i biel historii ;-) Miłość i magia - coś w tym jest i właściwie blogosfera mnie w tym uświadomiła pewnego czasu :-)
      Nie narzekaj, tylko bierz się do roboty :-) Jak zaczniesz, to pewnie dalej samo się potoczy :-)

      Usuń
    3. Pomyślę nad tym co napisałeś, o tym pisaniu ;) To podstawa, by było też zabawnie ;)
      Napisałam, że miłość to magia, bo rzeczywiście fizycznie nie istnieje- to ludzka wyobraźnia ją stwarza, wydaje się człowiekowi, że jest, wokół niego, pragnie, by była, ale jej po prostu nie ma ;) To tak jak z magią, jakże fajnie sobie wyobrażać, że mogłabym latać na miotle do pracy ;) czy rzucić czar różdżką na na naczynia w zlewie, żeby się same pozmywały ;)

      Usuń
    4. Pisz, pisz - będziemy Ciebie dopingować :-)
      Fajnie to wyjaśniłaś :-)

      Usuń
  6. No proszę, a ja przez cały czas byłam święcie przekonana, że osoba na Twoim awatarze to jakaś nieznana mi przedwojenna piękność ;) genialna sesja zdjęciowa! :)
    Pozdrawiam!
    www.kaiserin-sissi.blog.onet.pl
    www.joanna-mirek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu swoim i córki :)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

LinkWithin