wtorek, 13 marca 2012

"Huragan" Wacław Gąsiorowski, Joanna Żubr


Chciałabym napisać o filmie i książce- swoim zwyczajem. Jednak będzie o samej książce, ponieważ nikt niestety nie podjął się jej ekranizacji. A szkoda. Wielka szkoda i właśnie z tego też względu podjęłam się jej opisu. A nuż...
Mowa o Huraganie Wacława Gąsiorowskiego.

Ale najpierw o bohaterce książki...

***

Zamiarem niewątpliwym jest Napoleona, aby kraj ten wskrzesić i do dawnej świetności powołać, że urzeczywistnienie tego zamiaru spoczywa całkowicie w ręku Polaków, o których wierności a oddaniu chce się cesarz naocznie przekonać, że Wybickiemu oświadczył wręcz, że jeżeli zobaczy, iż Polacy godni są być narodem, będą nim...

Joanna Żubr wierząc w szczere intencje Napoleona, brała czynny udział w wojnach prowadzonych przez niego. Wielu Polaków walczyło w Legionach Napoleona, ufając w jego uczciwości i temu, że jeśli mu pomogą, on później pomoże im odbudować Polskę. 
A więc walczyli zapamiętale i szczerze oddani cesarzowi, często wołając jego imię i ginąc z jego imieniem na ustach.  

– Niech żyje cesarz! – wołali ranni.
– Niech żyje cesarz! – szeptali konający, ostatnie wydając tchnienie.

Joanna Żubr, jedna z bohaterek książki, naprawdę istniała. Brała czynny udział w wojnach prowadzonych przez Napoleona, wierząc w jego w szczere intencje wobec narodu polskiego. Tak jak i wielu innych Polaków. Walczyli zapamiętale i szczerze oddani cesarzowi, często wołając jego imię i ginąc z tym imieniem na ustach. Żubrowa nie ginie, a wręcz wszędzie, gdzie się pojawi, wsławia się swoim bohaterstwem i odwagą. Jednak jej początki w armii nie były łatwe, ponieważ musiała ukrywać swą płeć i nosić męski mundur. Dnia 19 maja 1809 roku, w czasie bitwy o Zamość, w wieku prawie pięćdziesięciu lat, przedostała się na czele grupy żołnierzy przez sekretną furtkę, i wdarła na mury zdobywając armatę. Pułkownik Stanisław Potocki pogratulował Joannie i Maciejowi i obiecał odznaczenia. Jednak książę Józef Poniatowski krzyża nie zatwierdził, a w zamian ofiarował wynagrodzenie pieniężne. Zabolało to odważną kobietę bardzo, ponieważ nie walczyła dla pieniędzy, ale za honor ojczyzny. Upragnionym krzyżem Virtuti Militari została odznaczona dopiero w 1812 roku, gdy Napoleon postanowił wyprawić się przeciwko Rosji i w tym celu sformował wielonarodowościową armię. Małżeństwo Żubrów znalazło się w składzie stutysięcznej armii z Księstwa Warszawskiego. Podczas nocnego zwiadu koło Bychowa Starego, jej mąż podporucznik Maciej, wraz z częścią oddziału, został otoczony niespodziewanie przez oddział Kozaków. Sierżant Joanna, niezwłocznie, wraz z pozostałą częścią oddziału, pośpieszyła na pomoc. I oczywiście rozgromiła Kozaków. Krzyż został jej wręczony przez generała Edwarda Żółtowskiego uroczyście podczas bankietu, wydanego specjalnie na jej cześć. Joanna Żubr była jedną z pierwszych kobiet na świecie, która otrzymała order za bohaterstwo, a  pierwszą Polką, która otrzymała najwyższe odznaczenie bojowe. 

 -Na początku jednak ukrywała swą płeć, nosząc męski mundur. Waldemar Łysiak nazwał ją "żeńskim Zagłobą". Zyskała ten przydomek dzięki odwadze, energii  i sprytowi, z wyglądu była też dosyć korpulentna.

-Niektóre kobiety pozostawały przy żołnierzach piorąc im odzież. Inne uprawiały nierząd. Przy braku dyscypliny, bardzo ciężko było się pozbyć takich pań, żołnierze nawet nie bardzo się starali, uważając je za przydatne...

 -Były też w armii kobiety podające się za mężczyzn i pełniące normalną służbę wojskową. Większość z nich po prostu nie chciała rozstać się z ukochanym. Niejednokrotnie udawała się im ta mistyfikacja przez długie miesiące. 

- Grób Joanny Żubr znajduje się na cmentarzu w Wieluniu, przy ulicy 3 Maja. W Wieluniu zachował się też jej dom, na ulicy od jej nazwiska pod numerem jeden.

Wybrane cytaty o niej z książki Huragan:

-Gadajcie, coście za jedni?!
–Joanna Żubr, markietanka pierwszej legii, pierwszego batalionu – odparła dumnie baba– A to mój stary niedołęga...
–Maciej Żubr, podoficer pierwszej legii, pierwszego batalionu, drugiej kompanii! – poprawił chłop.

*
– Et! Co tam! Wytarmosili was! Niech wam będzie na zdrowie! Widzę, żeście porządni ludziska! W wasze ręce! Pijcie, Żubr! A i wy się nie wzdragajcie! Na przeprosiny!
– Ha! Wzdragać to ja się nie będę! – rzekła z przekonaniem baba sięgając po kubek. – Tylko ty, stary, folguj i do kubka mi się nie przylepiaj zanadto!

*
– A widzisz! Nie kto inny, tylko ta baba twoja!... Lata od harmaty do harmaty... nabija i strzela. Chłopów sobie do pomocy naspędzała... pruskich kanonierów zebrała i straszy nam całą okolicę... ba, od tego trzęsienia aż nam tynki odlatują! Poszedłem tam, na mury... Proszę... przekładam!... Ani weź!... "Kapitan – mówi – kazał... odwołania rozkazu nie było!..." "Kobieto – tłumaczę – zastanów się, pókiż tego będzie?..." "Póki prochu starczy!..."Kapitanie kochanku, nie od dziś na świecie żyję, różne już widziałem, lecz takiej baby zaciętej ani razu!!!

*
– A!! Krzyże macie?
– Mamy! – odparła z fantazją markietanka.
– Jakie?
– Ze... chrztu świętego!
Napoleon spojrzał bystro na Żubrową.
– Nie o te pytam! O wojskowe.
– Nie ma, ale będą, najjaśniejszy panie!
– Proszę! Jesteście tego pewni?
– Najzupełniej...
Bonaparte się uśmiechnął – odpowiedzi markietanki podobały mu się.
– Jakże to myślicie je zdobyć?
– Zwyczajnie, najjaśniejszy panie! Trafi się chorągiewka, to tylko,aby potarmosić trochę, i legia jest!
– Hm! Zapewne! Najprostszy sposób...
Cesarz ze wzrastającym zajęciem jął przypatrywać się babie, która w świetle księżyca, skulona na koniu, z włosem wystającym spod owiązanej na głowie chusty, wyglądała jak wcielenie bajecznej czarownicy.

*
Hm! – mruknęła baba po namyśle. – Zobaczymy, może... cię wezmę do mojej komendy!...
Waśka spojrzał z zakłopotaniem na Żubrową i rzekł nieśmiało:
– Gdzie mnie!... Kiedyś człowiek około ojcowej chałupy umiał chodzić, a co wodę nosić potrafił i drwa rąbać, a choć i kartofle skrobać... ale dziś?...
– Dosyć!... Słuchać!... U mnie będziesz nosił karabin, rąbał pałaszem a skrobał lederwerki, bo inaczej, sacrebleu, caramba, nie ma żartów!..

***

Szturmowanie przez szwoleżerów polskich wąwozu Somosierry, bronionego przez dziesiątki armat hiszpańskich i osaczanie Saragossy, bronionej tak zaciekle – to dwie bitwy, które stały się sławne na cały świat i przeszły do historii jako świadectwo niesłychanego męstwa Polaków i bezprzykładnej pogardy śmierci. Męstwa chyba niepotrzebnego, bo okazanego w złej sprawie. Dopiero z czasem otworzyły się Polakom oczy. Powoli zaczęli rozumieć, jaką rolę spełniają
w Hiszpanii. Nie jest przypadkiem, że główny bohater powieści, Florian Gotartowski, bierze udział w słynnej szarży pod Somosierrą, ale później dostaje się do niewoli i oblężenie Saragossy przeżywa nie po stronie Francuzów, lecz wewnątrz twierdzy.
Fragment posłowia- Leon Przemski

Główny bohater Huraganu, Florian Gotartowski jest byłym żołnierzem Legionów Dąbrowskiego.  Powieść zaczyna się jego powrotem do domu i potyczką z Prusakami. Florianowi pomaga małżeństwo Żubrów. Poprzez całą powieść ich losy się splatają i rozplatają, winna temu jest zawierucha wojenna.
W książce przedstawiona jest obrona Częstochowy, wyprawa do Francji a potem do Hiszpanii na wojnę. W tym czasie powstaje też Księstwo Warszawskie, które Napoleon utworzył na otarcie łez Polaków, a które jednak było całkowicie zależne od niego.  

 W Hiszpanii udaje się  Florkowi Gotartowskiemu wykryć spisek na życie Napoleona, walczyć dzielnie pod Samosierrą, a potem nagle zostaje uznany za zaginionego. 

Poprzez wszystkie te zdarzenia towarzyszy mu dziewczyna, miłość od pierwszego wejrzenia- Zosia Dziewanowska. Niestety towarzyszy mu tylko w sercu, w głowie i myślach. Dziewczyna bowiem została porwana w tajemniczych okolicznościach i wszelki ślad po niej zaginął...

Myśl o Zośce kołatała się w nim, snując mu obrazy pełne grozy. Wszystkiego od Prusaków mógł się spodziewać. W zapamiętaniu swym nie znali oni litości, w przemocy a gwałcie - pomiarkowania. Im pewniejsi byli bezkarności, tym zwierzęcość ich występowała silniej!...

*
Książkę czyta się w miarę dobrze, co nie przeczytałam to sobie dopisałam, dowyobrażałam. Brakowało mi może trochę opisu emocji, uczuć między głównymi bohaterami- Zosią i Florkiem. 
Ale tak jak napisałam wcześniej, to co nie przeczytałam, to sobie dowyobrażałam... ;)
 Książka naprawdę warta przeczytania, emocjonująca i szkoda, że zapomniana...

Początkowo powieśc ukazywała się na łamach Dziennika dla wszystkich i cieszyła się wielką popularnością. Redakcja i autor zasypywani byli listami od czytelników. Niektórzy chwalili, inni żądali informacji o źródłach. Gąsiorowski na początku cierpliwie tłumaczył, ale z czasem zaczęło go to irytować. Kontynuacją pierwszej powieści były Rok 1809 i Szwoleżerowie gwardii.  

***
I jeszcze o bellum i o tym jakie zawsze przynosi ze sobą spustoszenie i cierpienie. To były czasy kiedy jedna bellum się kończyła, by za chwilę zaczynała następna. Gorsza. 
                                                                                 Bellum (łac.)- wojna. 


Wybrane cytaty:

Pole bitwy zdawało się jakby obumarłe. Kałuże krwi krzepły, ciała stygły, prochem okopcone, miazgą obluzgane; na oblicza poległych zstępował majestat śmierci, ścierał ślady bólu, zmarszczone wygładzał czoła. Niekiedy wśród ponurej ciszy słychać było jeszcze cichy jęk... a niekiedy przeciągłe... ostatnie westchnienie konającego. 

* 
Ofiara krwi za wielka! Kwiat młodzieży! Prawda, szesnaście krzyżów na pułk, dwadzieścia kilka awansów, deszcz złota hiszpańskiego, ale nie!... Patrzcie, tam!...
Dautancourt wskazał ręką na żółty, świeżo usypany kopiec, który wznosił się za wylotem wąwozu – pośrodku rozległej doliny.
– I pomyśleć, że ludzie ci na to urodzili się nad Wisłą... aby tu, na tym pustkowiu lec!...

*
Nieprzyjaciel sroższy od oblegających trawił Saragossę w jej ostatnich szańcach.
Chleba już nie było. Konie i psy zjedzone. Każde ziarnko, każda łyżka najnikczemniejszej strawy szła na wagę złota...aż w końcu i ono utraciło wartość.
Straż obywatelska coraz częściej w piwnicach domów znajdowała niezastygłe jeszcze zwłoki z wyrwanymi kawałami ciała...
Zaraza wybuchała coraz gwałtowniej, coraz zajadlej. Umarłych zaprzestano grzebać...Wrzucano ich do opuszczonych piwnic lub lochów – a gdy te się wypełniały, zawalano kamieniami otwór i ustawiano przy nich straż. Ludzie stali się już hienami.

*
Obraz nędzy i wyniszczenia zdumiał zwycięzców. Patrząc na te szeregi postaci bladych, wychudłych, chwiejących się, owiniętych szmatami, czasem ledwie przytomnych – żołnierz francuski zapadł w ponure milczenie. Bębny i trąby, które miały fanfarami powitać upokorzonych, ogłuchły.
Oficerowie odwracali oczy...


2 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam "Huragan" Gąsiorowskiego. Właśnie skończyłam jego powieść o Emilli Plater i bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie, naprawdę warto :) pozdrawiam

      Usuń

LinkWithin