czwartek, 15 marca 2012

Trzy serca 1939 film, książka- fragmenty


Są trzy rzeczy wieczne: wieczne pióro, wieczna miłość i wieczna ondulacja. Najtrwalsze z tego wszystkiego jest wieczne pióro.
                                                                              Tadeusz Dołęga-Mostowicz


Tadeusz Dołęga-Mostowicz wybitny, polski pisarz, scenarzysta, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej.

-W późniejszym czasie, bo w 1927 roku, kiedy był felietonistą "Rzeczypospolitej" naraził się swoimi tekstami, bojówkom sanacyjnym. Na początku września tegoż roku, został siłą wciągnięty do samochodu i porwany. Wywieziono go do dzisiejszych Janek pod Warszawą, pobito i wrzucono nieprzytomnego do glinianki. Uratował go od śmierci przechodzący przypadkowo mieszkaniec pobliskiej wsi. Dopiero po wielu latach wyszło na jaw, że zlecenie pobicia pisarza, napastnicy wykonali na polecenie komendanta głównego policji.

-Po wielkim sukcesie Kariery Nikodema Dyzmy 1932, w której zaatakował ówczesne elity rządzące i towarzyskie, zajął się pisaniem tylko powieści i został autorem kilkunastu, bardzo poczytnych książek.

 - W stopniu kaprala podchorążego brał udział w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Poległ w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach i jest kilka wersji jego śmierci z rąk sowietów.

- Naszego wielkiego pisarza doceniła w 1939 roku wytwórnia Warner Bros, która to zamówiła i kupiła u niego dwa scenariusze, za które nie zdążył jednak odebrać wynagrodzenia. 

*

Trzy serca 1939. Scenariusz do filmu napisał Tadeusz Dołęga-Mostowicz, na podstawie własnej powieści pod tym samym tytułem.

 Pani  hrabina sama nie powinna karmić. Czy zna pani jakąś zdrową, młodą matkę? 

Najpiękniejsze są dni kiedy rodzą się dzieci- cud natury. To, w jakich warunkach się wychowają i jakie z tego wyniosą wartości, ma wpływ na przyszłość  ludzkości, i tego jak będzie wyglądał nasz świat, bo sami go dla siebie tworzymy. zauważanie cierpienia wokół, biedy, smutku, bycie wrażliwym i umiejącym kochać namiętnie- czyni nas ludźmi. Nie zawsze się to udaje od razu, nie zawsze jest to wyssane z mlekiem matki, czy mamki... 

Jakie podobne do naszego. Oczka takie same i rączki... Tylko dola inna. Mówiła stara Maciejowa, że nasze się nie uchowa..

 Michalinka, mamka dziecka, kołysze, kołysze je, nuci kołysankę, nagle wstaje. Patrzy przed siebie w udręczeniu i cierpieniu matki, której jej własne dziecko może stracić szansę na życie. Nie na życie w luksusie, ale po prostu na życie. Obmyśliła w tej miłości matczynej, sposób jak je uratować. Zamienia dzieci- tym samym wyzbywa się na zawsze kontaktu z własnym dzieckiem, wyzbywa się na zawsze możliwości przytulenia go, pocieszenia i opatrywania, gdy w zabawie przewróci się i stłucze kolano. Ale ocala mu życie- to dla niej najważniejsze. Czy to ją tłumaczy? Czy będzie należała jej się litość, przebaczenie i szacunek w ostatniej godzinie jej własnego życia? Nie zastanawia się nad tym w chwili popełnienia tego czynu.

 Mijają lata. Dziesięcioletni chłopcy hrabia Gogo i syn lokaja i Michalinki- Maciek oraz Kasia wychowanica hrabiny, zawierają wieczny pakt przyjaźni. sadzą razem, koło siebie, trzy sosny- symbol ich przyjaźni. Zaraz potem panicz wyjeżdża za granicę do szkół. Wraca po latach i okazuje się, że z przyjaźni chłopców nic już nie zostało. W takich trudnych, upokarzających momentach pojawia się w filmie zdanie:

Gogo, przecież to twój mleczny brat...

Prawda wychodzi na jaw, gdy Kasia jest już żoną Goga. W małżeństwie nie układa im się. Kłócą się często, on bywa zazdrosny.
 Ta sytuacja nie będzie trwała w nieskończoność, ponieważ ktoś życzliwy i zakochany w Kasi, pociąga za sznurki...
*
 Film oglądałam z ogromnym zaciekawieniem. Historia niecodzienna, trudna i wystawiająca na próbę ludzi i ich charaktery, pozwalając odkryć to, co w nas dobre lub złe- kiedy prawda ujrzała światło dzienne. I oczywiście swoim zwyczajem, musiałam przeczytać książkę. Chciałam tylko fragment, chociaż zacząć, a w dwa dni przeczytałam całą. Film był ciekawy, a książka po prostu cudowna i nie mogłam oprzeć się pokusie, by nie zamieścić kilku cytatów. Musiałam naprawdę wybiórczo je potraktować a i tak znalazło się ich tu dużo;)

     Książka różni się nieco od filmu, bardziej jest rozwinięty wątek małżeństwa Kasi z Gogiem, codzienne imprezowanie i picie Goga, ojciec Macieja był nieznany, i to malutki Gogo chorował a nie Maciuś. W filmie to Kasia wynosiła biżuterię, by ją sprzedać na opłacenie rachunków i nie wzięli nic wyprowadzając się z pałacu, Tyniecki w książce pisał wiersze i sztuki teatralne, w filmie grał na pianinie. W książce jest poruszony temat miłości kobiety do kobiety, takiej platonicznej, ale zawsze.

 Książka Trzy serca wybrane fragmenty: 
Kate Pomianówna nie miała nic. Ale Kate w oczach pani Matyldy była doskonałością. Nie tylko zresztą w jej oczach.
W całym pałacu, w całych Prudach, w całej okolicy nie było nikogo, kto by na nią nie patrzył z zachwytem, kto by o niej nie mówił z uwielbieniem. Zarówno panie, jak i panowie, zarówno oficjaliści, jak i służba, zarówno ci, co znali ją od lat pięciu, odkąd przybyła do Prudów, jak i ci, co ujrzeli ją po raz pierwszy, wszyscy otaczali ją atmosferą nieustannej adoracji i jeżeli dziwili się czasem, to tylko temu, że nie mogą znaleźć żadnej skazy ani na jej piękności, ani w charakterze, ani w umysłowości. Jedna była tylko osoba, która nie uważała jej za doskonałość, lecz tą osobą była sama Kate.

*
... A Gogo?... Przecież teraz będzie się musiał wyrzec wszystkiego. Stanie się od razu nędzarzem, nikim, jakimś panem Maciejem Zudrą... Jak wyjaśnić tę nową rolę?... Czy potrafi z nią się pogodzić,czy zdoła udźwignąć swój nowy los?... Gogo... Niewątpliwie jest dzielnym mężczyzną, ale czy ma dość hartu, dość woli, dość siły? A zwłaszcza czy nie przyjmie tego wszystkiego jako upokorzenia, jako policzka dla swej dumy, która tak często graniczyła z pychą. Syn prostej chłopki i niewiadomego ojca...
*
      Ten na wpół okrzesany oficjalista dworski o sztywnych manierach służącego, ten pisarczyk wkrótce już będzie właścicielem Prudów, hrabią, wielkim panem. Czy nie zechce wtedy tak, jak większość ludzi, których dzięki zbiegowi okoliczności los wyniósł wysoko, zemścić się na wszystkich tych, którym dotychczas musiał nisko się kłaniać?... Spadnie zeń ten uniform służbistości, ta liberia szacunku i co się ukaże?... Brutalny despotyzm,zarozumiałość, chęć poniżania innych?...
*
 Wychodząc za mąż, oczywiście, wiedziała dokładnie wszystko, co dotyczy fizycznej strony współżycia małżonków. Traktowała to w teorii jako rzecz naturalną i konieczną. Obawiała się jednak, że w praktyce nie zdoła opanować wstrętu do tego wszystkiego, co w miłości jest zwierzęcego, wulgarnego, nieetycznego. Pomimo ukończenia lat dziewiętnastu nie miała rozbudzonych zmysłów. I właśnie żywiła wdzięczność dla Goga za to, że potrafił w sposób subtelny i łagodny nauczyć ją pieszczoty, zmusić bez brutalności jej krew do szybszego krążenia, a jej usta do tęsknoty za pocałunkiem.
Ta nowa dziedzina życia, przed którą uczuwała instynktowny lęk, otwarła się dla niej pełna nieznanych dotąd wzruszeń i powabów. W tym była zasługa Goga.
Doznała i tu może pewnego zawodu. Skoro już odkryła w sobie nową dozę wrażliwości, zdolność do nowych podniet i nowych przeżyć, z dnia na dzień oczekiwała doznania jakiegoś apogeum rozkoszy, o którym tak przekonywająco opowiadały różne kobiety i z taką emfazą pisały książki. Nie było tu jednak ani szału, ani zapomnienia, ani płomiennych wybuchów, ani rozżarzeń, w których poza świadomością rozkoszy nie istnieje nic.
Nie. Ich noce były pełne ciepła, pełne słodyczy i łakomego zaspokajania zmysłów. Wystarczyło to zresztą Kate i nawet zaczynała myśleć, że tamte, tak reklamowane huragany namiętności są jedynie wytworem fantazji erotomanów lub udziałem kobiet seksualnie nienormalnych.
*
-Pogrzeby, śluby i rozbijanie talerzy na głowach, to są te nieliczne, niestety, zdarzenia, które urozmaicają ohydę życia rodzinnego. Państwo, jak słyszałem, od niedawna są po ślubie - zwrócił się do Kate.
     -Tak. Ale mamy nadzieję, że dalsze atrakcje przyjdą nieprędko.
-Rozumiem. Mówi pani o drożyźnie talerzy. Istotnie,kryzys ekonomiczny i w tej dziedzinie spowodował rodzaj zastoju...
*
-Są dwa rodzaje kobiet. Jedne nigdy nie zaznają spokoju, wciąż węszą za nową zdobyczą. Polują na upatrzonego, a gdy go przytroczą do swego pasa, natychmiast tropią następnego. Drugi rodzaj to kobiety-potrzaski. Nie rzucają się na zdobycz, lecz starannie ukryte czatują na nią cierpliwie i spokojnie. Gdy niebaczna ofiara zbliży się do nich, chwytają go jak w kleszcze i same nie puszczą nigdy. Do takich należy pani, Kate.
       -Ja?!- zgorszyła się Kate.
-Pani i wszystkie kobiety, które urodziły się po to, by być żonami.
       *
-Więc cóż pani nazywa dojrzałością? - szczerze zaciekawiła się Kate.
- Dla kobiety?... Dla kobiety — odpowiedziała po namyśle pani
Jolanta- zupełnie coś innego niż dla mężczyzny. Kobieta, by osiągnąć prawdziwą dojrzałość, musi wiedzieć, nie rozumieć, lecz wiedzieć, co to jest miłość. Pani będzie kochała i wtedy dopiero pani dojrzeje. A dojrzeć to znaczy poznać smak życia, dojrzeć to znaczy oddychać pełną piersią, to znaczy mieć uczucia napięte jak anteny, którymi wyławia się z eteru najlżejsze drgnienia. To znaczy w ogóle żyć. 
*
Gdy stoję przy tym człowieku, czuję się tak, jakbym stała przed zamkniętymi drzwiami, za którymi panuje zupełna cisza. Lecz wiem, iż dzieją się tam jakieś sprawy gwałtowne, potężne, tragiczne, jakieś walki olbrzymów. Wyłamałabym te drzwi, ale do tego nie starczy mi siły.
I oto wydało się jej, że musi, że powinna dotknąć ręką tych drzwi, a same się otworzą, i jednocześnie ogarnął ją lęk przed tym, co za nimi  znajdzie, przed czymś nieokreślonym, tajemniczym, obezwładniającym, a niebezpiecznym jak pożar, jak wodospad, jak sploty lian w dżungli...
*
-Ty się kochasz w pani Kate — powiedział  kiedyś malarce Jolancie, Tukałło. 
    -Zawsze kochałam się w pięknie- odpowiedziała.
I wziąwszy Kate pod rękę musnęła wargami jej włosy. Dawniej całowała ją zawsze w usta, czego Kate nie lubiła. Te pocałunki wydawały się jej dziwne i jakby nieprzyzwoite.
*
Kate najdroższa Kate -przerwała Jolanta- Nie przeczę, że pani sama może nie zdawać sobie sprawy z tego, ale w naturze pani leży okrucieństwo. Niekoniecznie trzeba zdzierać komuś skórę żywcem czy wbijać drzazgi pod paznokcie. Czasami wystarczy milczeć. To też może być okrutne. 


*
-Z pana prawdziwie niebezpieczny obserwator. Muszę się pana strzec.
-Nie potrzebuje pani. Niczego złego i tak w pani nie znajdę.
- Dlaczego?Czy uważa mnie pan za kobietę wolną od wad?
-Nie. Ale dlatego, że i wady można lubić. Wady są taką samą charakterystyczną cechą danej jednostki, jak i zalety. Jedne i drugie składają się na indywidualność. Nie wierzę w istnienie na ziemi aniołów i diabłów. Właściwości niebiańskie i piekielne pomieszane są w każdym człowieku. Otóż wszystko zależy od miksera. Jeden cocktail będzie smaczny, drugi nieznośny.


*
Wziął jej ręce i bez słowa przyciągnął ku sobie. Nie opierała się. Wówczas objął ją ramieniem i pochylił się nad jej twarzą.
Kate nie cofnęła ust i zwarli się w długim pocałunku. Teraz dopiero, w tej półprzytomności zrozumiała, jak bardzo i od jak dawna pragnęła tego. Ogarnęło ją przemożne uczucie zaspokojenia, osiągnięcia,spełnienia się... Uczucie słodkie, obezwładniające, a jednocześnie budzące w piersi pragnienie krzyku, głośnego wołania o swoim szczęściu i pragnienie drugie: biec przed siebie, na oślep, przez łąki, przez szerokie, bezkresne łąki w słońcu, w radosnym, pijanym pogodą szczęściu, którego ani objąć, ani pojąć niepodobna, które rozsadza nadmiarem oddechu płuca... I tak rozkosznie, tak oszałamiająco mąci myśli...
       -Więc to jest miłość... to jest miłość. Ja kocham... Ja kocham...


*
Roger zbliżył się do niej i stojąc tuż obok powiedział:
-Nie oddam cię za nic, nawet za twoje własne szczęście... Słyszysz, Kate, nie oddam!... Nie wierzysz moim uczuciom, boisz się, że wygasną? Więc na miły Bóg! Spójrz mi w oczy! Przecież to całe moje życie! Przecie to cały mój świat! Ty i tylko ty! I wszystko dla ciebie i tylko dla ciebie! Kate! Gdybym przestał cię kochać, nie zostałoby nic dla mnie i nic ze mnie! Kate! Kate!... Chciałaś popełnić szaleństwo! Zabić siebie i mnie. Bo nasza miłość to my. 
Jakże oddzielisz od siebie to, co jest tobą?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin