Był synem spolonizowanych Żydów. Już jako mały chłopiec uważano go za cudowne dziecko z wrodzonym talentem do gry na fortepianie, na którym grał od 6 roku życia. Dorastając początkowo zaprawiał się w kompozycji jako samouk, a po krótkim epizodzie związanym ze studiami na Wydziale Prawa- studia te zaczął by zadowolić ojca- rozpoczął studia muzyczne w Konserwatorium Warszawskim. W czasie studiów komponował muzykę do warszawskich kabaretów i teatrzyków rewiowych. Szkolenie kontynuował również w Berlinie, gdzie obok profesjonalnej nauki kunsztu muzycznego, miał okazję nawiązać znajomości, które niedługo potem zaowocowały szerszą współpracą ze znanymi artystami. Po powrocie do kraju rozpoczął komponowanie piosenek, ale choć były znane i śpiewane, nie dawały młodemu, ambitnemu kompozytorowi wystarczającego uznania. Zwłaszcza, że miał on wysokiej klasy konkurenta w osobie Henryka Warsa – uwielbianego przez warszawską publiczność za piosenki do najbardziej popularnych polskich filmów z tego okresu. Kaper postanowił więc szukać szczęścia za granicą.
W 1926 roku przyjechał do Berlina. Niemcy przyjęli go z otwartymi ramionami. Prawdopodobnie jeszcze w czasach studenckich poznał Waltera Furmana, znanego austriackiego kompozytora, który również wyemigrował do Berlina. Furman, razem z autorem tekstów Fritzem Rotterem, tworzył duet, osiągając znaczące sukcesy w stolicy Niemiec. Kaper wciągnięty przez nich do zespołu od razu rozpoczął pracę nad kompozycją, aranżacjami i orkiestracją. Dorobek twórczy grupy stał się tak płodny, że wydawcy zaczęli publikować ich muzykę pod pseudonimami. Kaper figurował jako Caspar Paolo. Nie jest pewne, czy duża ilość materiału muzycznego była jedynym powodem używania przez nich pseudonimów, bo jak podają niektóre źródła, zmieniali oni prawdziwe nazwiska z racji nasilających się już wtedy w Niemczech nastrojów antysemickich. W każdym razie pozycja Kapera przez pewien czas była niezagrożona, a popularność zespołu rosła.
W 1933 Naziści zdobyli władzę w Niemczech, więc wielu artystów wyemigrowało. Kaper zamieszkał w Paryżu. Tam poznał Louisa B. Mayera, szefa wytwórni filmowej MGM (Metro Goldwyn Meyer), człowieka, który związał go z tą firmą przez blisko 30 lat życia. Mayer miał podobno słabość do Kapera za jego piosenkę Ninon, napisaną do obrazu Ein Lied fur dich (Zdobyć cię muszę), wylansowaną przez Kiepurę, grającego główną rolę w filmie. W 1934 roku Louis B. Mayer popłynął do Ameryki. Sukces Ninon pozwolił również Kaperowi uciec wraz z Kiepurą oraz większością niearyjskiej bohemy do Hollywood, które nie odmówiło mu pomocy. Szef MGM, zaraz po przybyciu i załatwieniu sobie siedmioletniego kontraktu na robienie filmów, przechwycił do współpracy polskiego kompozytora zamieszkałego w Kalifornii. Długo czekać nie musiał na sukces, ale nie od razu udało mu się przekonać do siebie producentów. Na początku swej hollywoodzkiej kariery nie miał bowiem zbyt wiele swobody twórczej, to jednak poprawiało się z każdym kolejnym sukcesem. Kaper wszystkie swoje prace komponował na fortepianie, a potem zapis nutowy tego, co stworzył przekazywał orkiestratorowi i razem dyskutowali w jaki sposób dzieło ma być rozpisane na orkiestrę.
Kaper od samego początku swego pobytu w USA rzucił się w wir pracy, pisząc muzykę zarówno do komedii, jak i filmów szpiegowskich i wojennych.
Rok 1942 był dla niego wyjątkowy. Został bowiem nominowany do Oskara za ilustrację obrazu The Chocolate Soldier (1941), która podniosła jego renomę w branży filmowej. Kiedy popularność Kapera była już rozległa, jego talent i umiejętności zaczęły wykorzystać inne studia filmowe, jak choćby „Sam Spiegel”, produkujące film noir Orsona Wellsa The Stranger (1946). W następnych latach współpracował m.in. z Gordonem Douglasem nad głośnym horrorem Them! (1954). W tym samym roku Amerykańska Akademia Filmowa wreszcie doceniła jego umiejętności i został uhonorowany Oskarem za film-musical Lili, opowiadający sentymentalną historię tytułowej, dorastającej sieroty, która po rozczarowaniach miłosnych szuka wytchnienia w teatrzyku marionetek. Nagroda Akademii wyniosła artystę na szczyt, a piosenka Hi-Lili, Hi-Lo (w Polsce znana pod tytułem Laleczki, moje laleczki) przyniosła mu uznanie i światowy rozgłos. W końcu osiągnął status gwiazdy Hollywood. Nigdy jednak nie był na tyle sławny, aby uczestniczyć w największych filmowych produkcjach MGM z tego okresu. Tworzył za to do większych i bardziej dramatycznych produkcji, takich na przykład jak: The Swan (1956) – ostatnie dzieło z Grace Kelly . W 1960 roku ciągle utrzymywał dobrą formę, czego dowodem była oferta udziału w superprodukcji Mutiny on the Bounty z Marlonem Brando. Sukces przypieczętowała kolejna nominacja do Oskara za muzykę do tego filmu.
Od tej pory Kaper pisał już na większą skalę dla największych wytwórni filmowych (Columbia Pictures, Warner Bros, 20th Century Fox). Z biegiem lat pisał jednak coraz mniej. Tak jak większość jemu współczesnych twórców, płynął pod prąd pojawiającym się nowym gustom muzycznym w kinie. Mimo iż w swojej 40-letniej karierze komponował i dalej mógł komponować w każdym stylu - począwszy od lekkiej muzyki pop wczesnych lat XX wieku, po monumentalne formy orkiestrowe – w świecie filmu postrzegany był jako anachronizm.
W życiu codziennym natomiast jawił się jako otwarty, bezinteresowny i dowcipny człowiek, lubiący korzystać z życia. Dla Polaków, zwłaszcza tych, których doświadczyły wojenne losy, stał się idolem i uosobieniem największego sukcesu. Choć niektórych rodaków mogło razić to, że nabrał nawyków typowo amerykańskich, połączonych z nieskomplikowanym optymizmem w hollywoodzkim stylu, każdy wiedział, że tliły się w nim pewne cechy polskie. On sam nie wypierał się tego, a wręcz uważał za powód do dumy. Jego hiszpańska willa z basenem na Bedford Drive, była centralnym miejscem spotkań zarówno emigrantów osiadłych na stałe w Beverly Hills, jak i przybyszów z Polski. Do tych pierwszych należał min. Józef Lejtes (najwybitniejszy polski reżyser okresu przedwojennego) czy Violetta Villas. Być może bywał tam też sporadycznie Roman Polański. Kaper często specjalnie organizował wystawne przyjęcia dla swoich przyjaciół z Warszawy. Bywali u niego: Sławomir Mrożek, Julian Stryjkowski, Stanisław Dygat, Stefan Kisielewski. Kazimierz Kutz, wspominając relacje S.Dygata o Kaperze zanotował:
...Kilka razy udało im się wyprawić do Ameryki. Jechali tam jak dzieci na wymarzoną kolonię letnią. A gdy przyjaciel Stasia (Dygata) Bronisław Kaper mieszkaniec Beverly Hills urządził wielkie party na jego cześć i zaprosił całe Hollywood , Stasiowi spełniał się mit, był u źródeł wody, którą poił się całe życie. Opowiadał mi o tym przyjęciu i o zaskakującym pragnieniu, które go tam ogarnęło:
-Już zapadał zmrok, trzymałem kielich szampana w dłoni i stanąłem przy balustradzie tarasu; za sobą miałem całe wytworne towarzystwo, a w dole rozmigotane Los Angeles. Wydawało mi się, że jestem w jakimś niebie…
Kaper do końca prowadził wytworne życie w kawalerskim stylu, poruszając się cadillakiem oraz uprawiając swoje hobby – szermierka, pływanie, oglądanie walk bokserskich.
Zmarł w swoim domu w Beverly Hills.
Ciekawostki:
- Corocznie w filharmonii w Los Angeles odbywają się konkursy pod nazwą Bronisław Kaper Awards, nazwane tak na jego cześć, promujące młodych twórców. Grają oni na fortepianie i smyczkach. Zdobywcy wyróżnień otrzymują nagrody pieniężne. Nagrody te mają wspierać rozwój młodych, utalentowanych muzyków.
- Jego imię, po przybyciu do Ameryki było często błędnie interpretowane ( "w", pospiesznie drukowano, odczytywane było jako "u" przez ludzi, którzy nie znali tego słowiańskiego imienia). W efekcie był on często, niepoprawnie przedstawiany jako "Bronislau" Kaper - imię, które nie istnieje i nigdzie takiego niema -przyjęło się tam na stałe...
Wyróżnienia:
1962 - Mutiny on the Bounty- nominacja do nagrody Oscar, Złoty Glob
1953 - Lili - nagroda Oscar
1950 - A Life of Her Own- nominacja do nagrody Złoty Glob
1941 - The Chocolate Soldier-nominacja do nagrody Oscar
1950 - A Life of Her Own- nominacja do nagrody Złoty Glob
1941 - The Chocolate Soldier-nominacja do nagrody Oscar
Lili 1953-trailer
źródła: soundtracks, Daniel Kiper
A czy przypadkiem pierwszym Polakiem, który otrzymał Oscara nie był Leopold Stokowski ? :)
OdpowiedzUsuńSprawdziłam Twoją informację i faktycznie tak było.
Usuńhttp://www.polskieradio.pl/24/2616/Artykul/769520,Polacy-wsrod-nagrodzonych-przez-Akademie
Chociaż jak pisałam artykuł ponad rok temu, natrafiłam na informację, że to Bronisław Kaper, dziwne, ale cóż... w każdym bądź razie dzięki za info ;) Usunę w takim razie z tytułu słowo "pierwszy"
pozdrawiam
A jednak nasza autorka miała rację pierwszym obywatelem Polskim, laureatem Oscara był pan Kaper. Przy całym szacunku dla dorobku i nie odbieraniu polskich korzeni pan Stokowski sensu stricte Polakiem nigdy nie był. Już jego ojciec Kopernick ( jak kto woli Kopernik) Stokowski urodził się w UK. Dziadek owszem pochodził z Lublina. Ale nie każdy kto ma dziadka Polaka Polakiem jest, np. Elvis Polanski.
OdpowiedzUsuńRacja :)
UsuńPierwszym Polakiem który otrzymał Oscara był Max Factor, a był to rok 1929!
OdpowiedzUsuńCzłowiek uczy się przez całe życie :)
UsuńMówiąc szczerze, nie wiedziałam, że Max Factor to Maksymilian Faktorowicz. Po raz kolejny napiszę: dziękuję, za informację ;)
W dyskusji, kto tak naprawdę jest pierwszym Polakiem, który otrzymał Oscara, przyjmijmy, że powinien on mieć miejsce urodzenia w Polsce... więc wychodzi na to, że właśnie Maksymilian Faktorowicz jest tym pierwszym, a Leopold Stokowski nie kwalifikuje się (miejsce urodzenia to Londyn)...
... Ale jeśli przyjmiemy także, że Polak powinien zachować polskie imię i nazwisko, to jednak jest to Bronisław Kaper ;))
To jest ciekawe ....ze zawsze jestescie antysemistami,,,,,,ale jak ktos zydowskiego pochodzenia urodzony w Polsce stal sie waznym czlowiekiem to wtenczas bierzecie kredyt za Jego slawe ze to zrobil Polak.
OdpowiedzUsuńCiekawostka. Pracowałam u żony Kapera, Ireny, w Bel Air,w Californii, w 1987 roku Więc nie był kawalerem.Ona była bardzo miła. Mieszkali na ulicy Bentley Circle.Numeru nie pamiętam Miała czarnego kota i syna.Ale nie był to syn Kapera. W domu w salonie stał jego fortepian.Dom nie był duży, parterowy, z ładnym stylizowanym basenem,do którego spadał wodospad.Ona sprzedała ten dom i przeprowadziła się do Santa Barbary.Chciała, żebym i ja tam się przeniosła, ale zostałam w Los Angeles.Obok ich domu w Bel Air mieszkała pani Factor, ta od Maxa.
OdpowiedzUsuńTe wspomnienia Kutza są śmieszne. Rozmigotane Los Angeles- ten brud i smród. Jakie Los Angeles? Z Bel Air do LA jest spory kawał drogi.Los Angeles się nie liczy.Jest tylko Beverly Hills, Bel Air, Brentwood, Westwood.Santa Monica też dziadostwo. Czym ten człowiek tak się zachwycał? Może był zaślepiony famą o tym cudzie świata tak bardzo, że nie dostrzegał brudnych realiów? Mit o Ameryce wciąż zaślepia.Mieszkałam tam , to wiem, a nie lubię kłamać.
OdpowiedzUsuńdlaczego Polacy nie mogą się wybić w żydowskiej Ameryce? Bo tam panuje antypolonizm.Żyda się promuje, a Polaka odsuwa chociaż by był geniuszem.
OdpowiedzUsuńJest to odpowiedź na zaczepkę prosemity.Kaper na Żyda nie wygląda. Często Żydzi dorabiają na siłę żydowskie pochodzenie osobie uzdolnionej,by się szczycić swoim pseudorodakiem.
Dziękuję za podzielenie się ciekawostką i spostrzeżeniami o Ameryce i jej stosunku do Polaków. Nigdy tam nie byłam więc nie śmiem oponować i trudno mi cokolwiek konwersować z Tobą na temat..
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Muzyka do "Buntu na Bounty" do istny majstersztyk! Niezwykle barwna, porywająca, napisana w duchu Golden-Age'owskiej hiperekspresji kompozycja! Polecam zwłaszcza 3-płytowe, kompletne wydanie FSM-u. 4 godziny niezwykłej, muzycznej przygody.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzielenie się informacją :) Znalazłam małą próbkę: https://www.youtube.com/watch?v=qTyxfbhHK4c
UsuńPozdrawiam serdecznie