środa, 8 lutego 2012

O czym się nie mówi 1939

     O czym się nie mówi- film o tym samym tytule nakręcono dwa razy. Pierwszy raz w 1924 roku z Jadwigą Smosarską w  głównej roli, za drugim razem w 1939 roku ze Stanisławą Angel-Engelówną.  Fabuła obydwu jest do siebie bardzo zbliżona. Film reklamowano jako "historię nieszczęśliwych dziewcząt, które z nędzy, z głodu raz zeszły z drogi moralności, staczały się coraz niżej i ginęły w kwiecie wieku i urody.."

              Filmy powstały na podstawie sztuki Gabrieli Zapolskiej.

   Oglądałam ten z 1939...

  Na targu stoi biedna, stara i chora kobieta. Trzyma przed sobą jeden, jedyny bukiecik fiołków. Kobiety sprzedające obok te i inne kwiaty, przeganiają ją bez okazania jakiejkolwiek litości i współczucia. Jest dla nich konkurencją.  Na targ przychodzi od ponad 20 lat mężczyzna i co dzień kupuje bukiecik fiołków. Mimo, że nabył już kwiaty u przekupek, wspomaga zakupem chorą kobietę.  Rozpoznaje w niej dawną koleżankę swojej ukochanej.

Zaczyna wspominać...

 Widzimy człowieka uczciwego, skromnego, spokojnego. Pan Krajewski pracuje w banku jako korespondent. Człowiek ten nie kusi się na przelotne znajomości z kobietami, ponieważ czeka na miłość idealną, czystą, taką prawdziwą. 
I niebawem spełnia się jego marzenie, ponieważ spotyka swą życiową - jak się później okaże, jedyną miłość- w tramwaju. Pomoże Frani, gdy ta po wyjściu z tramwaju upadnie w kałużę. Zaprosi ją do siebie, żeby się osuszyła. Jednak kobieta znika, gdy ten na chwilę wychodzi. A on mimo tak krótkiego spotkania nie potrafi przestać o niej myśleć. Jednak ona też nie pozostała obojętna i o nim myślała, ponieważ wraca. Zostaje jego Porankiem a on jej Tatuńciem- tak pieszczotliwie zaczynają się nazywać. Jednak jest pewien szczegół, który przeszkadza im w czułym tete-a-tete. Właściwie zawsze Frania znika, gdy zegar wybija dwudziestą drugą. Tłumaczy zakochanemu w niej chłopakowi, że ma nocne szycie w pracowni.  A on wierzy. Sielanka trwa jednak do czasu, bo przecież wszystko co dobre szybko się kończy. Nie zawsze jest tak, jak nam się wydaje. Nie zawsze widzimy to, co chcemy widzieć i co uważamy za prawdę. Czy na pewno Frania jest Franią, a może panną Ireną? Czy naprawdę pracuje jako krawcowa? A jeśli nie, to czym się zajmuje całymi nocami? Zaczyna się od jednego kłamstwa, a ono później się mnoży i powiela tak, że człowiek gubi się w tej sieci. Kłamie i kłamie, wciąż na nowo wymyślając scenariusz swego życia.  Aż dziw, że Tatuńcio tak długo, naiwnie wierzył. Ujawnienie prawdy okaże się bolesne dla obojga.

                                                    *
Po prostu genialny scenariusz, gra aktorska, muzyka, ujęcia. Stanisława Angel-Engelówna magnetyzowała swym spojrzeniem i uśmiechem, słodkim głosem w chwilach szczęścia. Tak jak we Wrzosie 1938. I tu jej ukochanego grał  przystojny amant przedwojennego kina, Mieczysław Cybulski- we Wrzosie był Stachem. Po oglądnięciu już naprawdę wielu filmów przedwojennych, zauważyłam, że w niektórych dramatach wpleciono wątek komediowy (Gehenna 1938). Tutaj rola ta przypadła Stanisławowi Sielańskiemu i Ludwikowi Sempolińskiemu. Nie wiem czym kierowano się w takich przypadkach. Czy chciano trochę rozweselić widza przed smutnym końcem? By nie był w tym momencie za bardzo stargany? Naprawdę nie wiem. Nie przeszkadzało mi jednak  to tutaj w takim stopniu jak w Gehennie.
   Ina Benita i tutaj wcieliła się w kobietę upadłą. Jako Mańka uciekała matce z domu, by noce spędzać przyjemnie- akurat w jej przypadku była to przyjemność. Kobiety lekkich obyczajów pokazano w filmie, głównie jako siedzące przy suto zastawionym stole, pijące szampana, bardzo przy tym rozbawione, lub udające, że wyśmienicie się bawią. Jednak jesień życia takich kobiet nie wyglądała już dobrze. Starej i pomarszczonej nikt już nie chce, więc pozostawało jej albo umrzeć, albo w najlepszym wypadku próbować sprzedawać bukieciki fiołków...

Nie udało mi się niestety znaleźć książki Gabrieli Zapolskiej na podstawie której napisano scenariusz do tego filmu. Szkoda.  


I jeszcze walc, który przewija się przez cały film w różnych wersjach (fortepian, skrzypce). Bardzo mi się kojarzy z walcem z Nocy i Dni, a jednak to nie ten. Szukałam, i znalazłam tylko to:


Aleksander Markowski
Nikt, tylko ty! O tobie serce śni..." Słowa refrenu z przedwojennego filmu O czym się nie mówi na zawsze złączyły się z urzekającą melodią dawnego walca. Znalazłem tę piosenkę przed laty w krakowskim antykwariacie. Śpiewamy ją na naszych Wieczorach lirycznych, następujących- jak w życiu, po Wieczorach walki. Melodie walca. Jak ze snów. Był bal...- słowa Jonasza Kofty do melodii dawnego walca Ivanovici. 
Bardzo lubię śpiewać tę piosenkę. Zakładam czarną pelerynę (kocham dawną cyganerię) i śpiewam Był bal, wśród obrazów ze snu i migotania świec... " 


Więc walc będzie w kilku wersjach, bo sama nie wiem, która najlepsza:


Valurile Dunarii czyli Fale Dunaju- kompozytor Josef Ivanovici 




Noce i Dnie- kompozytor Waldemar Kazanecki




Był bal-  śpiewa Bernard Ładysz






Wybrane cytaty z filmu:

-Co pan robi wieczorkiem? Może z nami? Idziemy do Orfeum. Wesoła paczka kolegów... no i.. damy.
- Nie dziękuję. Zostanę chyba w domu.
-Aaa, książki, poezje, ciągle to samo. I nie znudzi się to panu?
-A pańskie Orfeum? Wesoła paczka, damy? I nie znudzi się to panu?
-Ooo, to wielka różnica kolego. Jak człowiek czyta, no to tylko czyta. Ale jak się bawi, to wie, że świat należy do nas.
(...)
-Czego pan w życiu właściwie szuka?
-Czego szukam? Boję się, że pan nie zrozumie. Widzi pan, ja bym chciał kogoś pokochać, ale tak szczerze, prawdziwie. Nie tak- dziś ta, jutro tamta.
*
-Ładna prawda?
-Nie, nieładna. Taka kokocia. Komu właściwie masz zanieść tą sukienkę? Kto jest ta pani?
-Bo co?
-Czy to taka właśnie? No odpowiedz, tak?
-Tak, ale...
-Nie pozwolę, żebyś tam chodziła. Nie, nie chcę, jesteś za czysta, żebyś się miała stykać z taką.

*
-Dobranoc, mój Tatuńciu.
-Dobranoc, Poranku.

*
Znałem raz małżeństwo, co się nie kłóciło, i tak żyło zgodnie, że aż spojrzeć miło, lecz wam tego stadła zdradzę tajemnicę: ona była tutaj, on zaś w Ameryce.

*
Nie ma to jak kobieta, wino i śpiew!

*
Nikt, tylko ty, jak to cudownie brzmi. Dla innych wszystkie bogactwa świata, a dla mnie tylko ty...

*
Poranek- któremu zła noc nie dała rozbłysnąć pełnym światłem dnia.



2 komentarze:

  1. Książka jest łatwo dostępna w bibliotekach, zdaje mi się, że nawet widziałam ją ostatnio na allegro. :) Polecam, naprawdę. :) Po przeczytaniu książki bardzo chętnie obejrzę film. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mała poprawka: ten walc, który "przewija się przez cały film", to nie "Fale Dunaju", ale "Na wzgórzach Mandżurii" ("Na sopkach Manczurii", 1906) - np. http://www.youtube.com/watch?v=dkFfyV0s0B8

    Nie dam wprawdzie głowy, czy tych "Fal Dunaju" też nie dało się tam słyszeć (film oglądałem już ładnych parę lat temu) - wszakże "sopki" rozpoznam zawsze i wszędzie, przeto jestem ich pewien na 101%, bo to akurat dobrze pamiętam.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin